"Byłem niedawno w Tokio i widziałem zaangażowanie, ale i żelazną konsekwencję organizatorów. Oni nie biorą pod uwagę kolejnego przełożenia czy odwołania igrzysk. One się odbędą, jestem o tym przekonany. Poziom sportowy też będzie wysoki. Jedyną niewiadomą jest, czy na trybunach będą mogli usiąść kibice. Na pewno będziemy obserwatorami społecznego dystansu. Nie będzie raczej znanej dotychczas integracji" - powiedział były brytyjski lekkoatleta. Coe jest pod wrażeniem pracy, jaką teraz wykonuje komitet organizacyjny. Zaapelował jednak też do sportowców. "To wy będziecie musieli też uważać w Wiosce Olimpijskiej. Każdy z was musi trzymać się reguł. Nie może dojść do fali zakażeń. A przecież chociażby w stołówce dziennie będą przewijać się setki osób. To jest wielkie organizacyjne wyzwanie" - uważa dwukrotny mistrz olimpijski w biegu na 1500 m. On sam był szefem Komitetu Organizacyjnego londyńskich igrzysk w 2012 roku. "Gdyby ktoś zapukał wtedy do moich drzwi na pół roku przed imprezą i powiedział, że muszę ją o rok przesunąć, nie wiem, czy bym sobie poradził. Musimy mieć świadomość, że dla organizatorów to jest niesamowite wyzwanie" - zaznaczył. Igrzyska w Tokio miały odbyć się latem 2020 roku. W marcu - z powodu pandemii koronawirusa - organizatorzy i Międzynarodowy Komitet Olimpijski podjęli decyzję o przełożeniu ich o rok. Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl Kliknij!