W ubiegłym tygodniu japoński minister ds. reform administracyjnych Taro Kono powiedział agencji Reuters, że igrzyska mogę się nie odbyć tego lata zgodnie z planem. Pozostali członkowie japońskiego rządu, z premierem Yoshihide Sugą na czele, oraz organizatorzy olimpijskich zmagań deklarują, że - mimo trudności - nie przerwą swoich działań. Obawy dotyczące przeprowadzenia igrzysk wzrastają od początku roku ze względu na sytuację pandemiczną w Japonii. 13 stycznia premier ogłosił rozszerzenie obowiązującego już w Tokio stanu wyjątkowego (wprowadzonego w ubiegłym tygodniu) na siedem kolejnych prefektur. Obejmuje on już 11 prefektur, w których mieszka ponad połowa ludności kraju i które odpowiadają za 60 proc. jego gospodarki. Ma obowiązywać do 7 lutego. Łączna liczba zakażeń koronawirusem wykrytych w "Kraju Kwitnącej Wiśni" przekroczyła 300 tysięcy. Mills podkreślił, że podjęcie decyzji przez organizatorów to bardzo trudna i delikatna sprawa. Igrzyska w "Kraju Kwitnącej Wiśni" zostały przełożone o rok z powodu koronawirusa. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! - Jestem pewien, że rozważane są plany odwołania rywalizacji, ale sądzę, że taką decyzję organizatorzy zostawią absolutnie na ostatnią chwilę. Wszystko zależy od szybkości szczepień. Nie chciałbym być w ich skórze - dodał. W styczniu przeprowadzono sondaż na temat igrzysk, w którym aż 80 procent Japończyków opowiedziało się za odwołaniem lub kolejnym opóźnieniem olimpiady. Powodem są obawy związane z szybko rozprzestrzeniającą się epidemię koronawirusa. olga/ krys/