Nowe koszty związane ze zmianą terminu olimpijskiej rywalizacji generują bowiem: rezerwacje miejsc, transport, logistyka, a także przedłożona o rok praca członków komitetu organizacyjnego. Zgodnie z prowizorycznym planem rozważa się redukcję liczby osób nadzorujących organizację igrzysk. Poinformował o tym na konferencji prasowej dyrektor generalny komitetu organizacyjnego Toshiro Muto. Oszczędności mają dotyczyć również obiektów treningowych, wioski olimpijskiej czy międzynarodowego centrum prasowego, jak również imprez przedolimpijskich. W związku z tym w następnym tygodniu odbędzie się spotkanie przedstawicieli komitetu organizacyjnego Tokio 2021 z władzami Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Nie podano wysokości redukcji kosztów. Władze Japonii nie informują też o całkowitych wydatkach związanych z igrzyskami i ich przełożeniem. Siedem lat temu, gdy Kraj Kwitnącej Wiśni otrzymał organizację podawano, że olimpiada będzie kosztować 7,3 mld dol. W 2019 r. oficjalne koszty szacowano na 12,6 mld dol., ale według różnych ośrodków badań mają być one znacznie wyższe. Ostatnio naukowcy z Uniwersytetu w Oksfordzie wyliczyli, że wydatki na IO w Tokio sięgnęły 15,84 mld. dol., przewyższając najdroższe igrzyska w Londynie w 2012 roku (14,95 mld dol.). Tydzień temu japońska minister ds. olimpijskich Seiko Hashimoto powiedziała, że igrzyska w Tokio muszą się odbyć za wszelką cenę, biorąc pod uwagi wysiłki przygotowujących się sportowców. Kilkadziesiąt godzin po tej deklaracji przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomas Bach podkreślił, że priorytetem zarówno dla MKOl, jak i japońskich władz, jest zorganizowanie bezpiecznych igrzysk w 2021 roku. Tym samym dał do zrozumienia, że przełożona o rok rywalizacja ma dojść do skutku, choć do końca będzie jej towarzyszyć niepewność z powodu pandemii. olga/ cegl/