Wzniecony 12 marca w starożytnej Olimpii ogień dotarł do Japonii sześć dni później. Sztafeta olimpijska nie doszła do skutku w związku z podjętą 24 marca przez MKOl decyzją o przełożeniu igrzysk na przyszły rok. Ogień, który na krótko był wystawiony publicznie w piłkarskim centrum treningowym J-Village w Fukushimie, pozostał w Tokio. We wrześniu i październiku ponownie można go było oglądać w Muzeum Olimpijskim nieopodal nowego Stadionu Narodowego, na którym w lipcu miał zapłonąć znicz igrzysk. 7 listopada ruszy w podróż po kraju, co ma na nowo rozbudzić olimpijskiego ducha wśród Japończyków, którzy z powodu pandemii koronawirusa dość sceptycznie odnoszą się do pomysłu przeprowadzania imprezy w przyszłym roku. - Mamy nadzieję, że pomoże to pobudzić entuzjazm dla idei organizacji igrzysk - przyznał minister spraw wewnętrznych i komunikacji Ryota Takeda. Oficjalna sztafeta z ogniem olimpijskim ma się rozpocząć 25 marca w Fukushimie. Nowy termin igrzysk to 23 lipca - 8 sierpnia 2021. Ich los wciąż jednak nie jest przesądzony. Organizatorzy i MKOl przekonują, że zawody na pewno się odbędą. Do tej pory jednak nie podano żadnych szczegółów dotyczących bezpiecznego przeprowadzenia rywalizacji z udziałem 15 400 sportowców olimpijskich i paraolimpijskich. Nie wiadomo również, jak rozwiązana zostanie kwestia obecności kibiców na trybunach. Już wcześniej MKOl zaznaczył, że jeśli igrzyska nie odbędą się w 2021 roku, to zostaną odwołane, gdyż nie będzie możliwości kolejnego przesunięcia terminu. pp/ giel/ cegl/