83-letni Mori, były premier i kilkukrotny minister, w piątek ustąpił wskutek fali krytyki, jaka spadła na niego za seksistowski komentarz."MKOl niezmiennie pozostaje w pełni zaangażowany w organizację igrzysk, a rezygnacja szefa lokalnego Komitetu Organizacyjnego w Tokio nie zakłóci tego procesu. Jednocześnie zapewniamy, że będziemy ramię w ramię współpracować z jego następcą, aby zagwarantować sprawny i bezpieczny przebieg imprezy" - zapewnił szef MKOl Thomas Bach.Jak dodał, w pełni akceptuje i szanuje decyzję Moriego."Jednocześnie chcę mu podziękować za znaczący w ostatnich latach wkład w organizację przełożonych na ten rok igrzysk i paraolimpiady" - dodał przewodniczący MKOl.Dotychczasowy szef Komitetu Organizacyjnego podczas jednej z wirtualnych narad Japońskiego Komitetu Olimpijskiego powiedział, że gdyby wyjść naprzeciw oczekiwaniom ws. zwiększenia liczby kobiet na stanowiskach kierowniczych w organizacjach sportowych, oznaczałoby to, iż spotkania z ich udziałem będą się przedłużać. "Kobiety mają skłonność do rywalizacji i jeśli jedna podniesie rękę, by mówić, wszystkie inne też poczują taką potrzebę" - argumentował.W piątek Mori po raz kolejny przeprosił za swoje słowa i spowodowane nimi kłopoty. Podkreślił, że nie chce, by jego dalsza działalność w Komitecie Organizacyjnym miała negatywny wpływ na przygotowania do igrzysk i zniweczyła dotychczasowe wysiłki. "Powodzenie imprezy jest teraz najważniejsze" - zaznaczył.Według nieoficjalnych informacji, na swojego następcę wskazał Saburo Kawabuchiego. To dotychczasowy burmistrz wioski olimpijskiej, który wcześniej kierował federacją piłkarską Japonii i stał za powstaniem zawodowej ligi J-League. Kandydatura 84-latka od razu spotkała się z krytyką, zwłaszcza w mediach społecznościowych, gdzie pojawiły się komentarze w stylu: "kolejny dziadek".Wobec tego według mediów wysoko stoją akcje japońskiej minister ds. olimpijskich Seiko Hashimoto.Przełożone z 2020 roku igrzyska mają się rozpocząć w Tokio 23 lipca i potrwać do 8 sierpnia.