Agnieszka Niedziałek, Polska Agencja Prasowa: W środę zakończył pan sezon klubowy, a już pięć dni później wybiera się na zgrupowanie reprezentacji Polski w Spale. Zdążył pan podładować baterie w trakcie tak krótkiej przerwy? Artur Szalpuk: Myślę, że jest ona nietypowa. Mogłem mieć trzy dni więcej wolnego, ale postanowiłem przyjechać na kadrę już w poniedziałek i potrenować. Na pewno mój organizm nie był tak eksploatowany jak w przypadku innych zawodników, którzy mają trochę więcej wolnego. Może przydałoby mi się też go nieco więcej, ale absolutnie nie narzekam. Uważam, że nie było mi potrzebne ładowanie baterii, ale raczej to, bym był dalej w treningu po sezonie klubowym. Brąz wywalczony z Vervą Warszawa Orlen Paliwa wziąłby pan w ciemno przed sezonem lub przed rozpoczęciem fazy play off? - Chyba nie. Jako drużynie chodziły nam po głowie wyższe cele, o nie się biliśmy. Ten medal bardzo cieszy, biorąc pod uwagę wszystkie problemy, jakie nas spotkały w tym sezonie. To, że klub miał trochę niestabilną sytuację w trakcie rozgrywek. To, że cały sezon graliśmy nierówno. To, że przystępowaliśmy do fazy play off z dopiero szóstego miejsca. To, że na innych frontach nam się powinęła noga. Mając to wszystko w pamięci, to ten brąz - koniec końców - można nazwać sukcesem. Ale wiem, że jako zespół po cichu liczyliśmy na coś więcej. Przed sezonem wydawało się, że będzie pan jednym z liderów stołecznej drużyny, ale w drugiej jego części znacznie rzadziej pojawiał się pan na boisku... - Myślę, że ten sezon składał się z dwóch rozdziałów. Pierwszy to etap, gdy grałem prawie cały czas. Drugi to ten po skręceniu kostki, gdy już nie grałem... Trener stawiał potem na innych. To on jest odpowiedzialny za wynik, on buduje drużynę i to są jego decyzje. Wydaje mi się, że wykonywałem swoją robotę bardzo dobrze. Robiłem to, co do mnie należało. Jest pan jednym z czterech Polaków, którzy zgłosili się do tegorocznego draftu ligi koreańskiej. Nie miał pan obaw w związku ze specyfiką tamtejszych klubów? Przekonali się o niej Michał Filip i Bartosz Krzysiek, z którymi w poprzednim sezonie przedwcześnie rozwiązano umowy. - Zgłoszenie się do draftu w tym roku, podobnie jak w poprzednim, było bardzo proste. Nie znam zbyt wielu szczegółów, ale z tego co słyszałem, to wystarczyło wysłać materiał wideo i na tej podstawie tamtejsze kluby wybierają zawodników. Gdyby to wyglądało tak jak we wcześniejszych latach, to pewnie bym powiedział, że nawet nie mam ochoty brać w tym udziału. Gdybyśmy jako ludzie wszystkiego się bali, to nic byśmy nie osiągali. Pech chciał, że dwóch Polaków spotkała przykrość, ale przecież wcale nie musi mnie to dotyczyć. Już rok temu przymierzał się pan do gry poza Polską. Obecnie również nastawia się w głównym stopniu na znalezienie zagranicznego pracodawcy? - Bardzo chciałbym wyjechać i spróbować czegoś nowego. Mam nadzieję, że mi się uda dojść do porozumienia z jakimś klubem. O szczegółach, np. rozważanych kierunkach, wolałbym teraz nie opowiadać. Za niespełna miesiąc reprezentacja Polski uda się do Rimini w związku z tegoroczną edycją Ligi Narodów. Wizja miesięcznego pobytu w tzw. bańce chyba niekoniecznie zachwyca siatkarzy... - Z 24 powołanych na zgrupowanie w Spale zawodników do Rimini pojedzie 18. Myślę więc, że powinienem się skupić teraz na dwóch tygodniach w Spale i zobaczyć, co z tego wyjdzie, a nie rozmyślać o miesiącu w Rimini, który może nawet mnie nie dotyczyć. W lipcu ubiegłego roku deklarował pan, że sam się nie skreśli w walce o miejsce w składzie na igrzyska w Tokio. Słowa te pozostają aktualne? - Ujmę to tak - jeżeli miałbym postawić pieniądze, to stawiam na siebie. Moje notowania nie są wysokie, ale nic mi nie szkodzi pojechać do Spały, trenować dobrze, zrobić to dla siebie. A co z tego wyniknie, to zobaczymy. Wydaje się, że duża już wcześniej rywalizacja wśród przyjmujących w kadrze będzie teraz jeszcze bardziej zacięta, biorąc pod uwagę sezon klubowy w wykonaniu Aleksandra Śliwki, Kamila Semieniuka i Tomasza Fornala... - Nie analizuję tego. Ja nie jestem od rozmyślania o tym i przewidywania. Jestem od tego, żeby chodzić na trening i odbijać piłkę. Żeby trenować i grać. To jest moja rola. Rozmawiała: Agnieszka Niedziałek