Wózek skradziono Arkleyowi, gdy odwiedził znajomych w Adelajdzie i pozostawił sprzęt na werandzie przed domem. "Szczerze mówiąc wózek to po prostu moje nogi, mobilność, to mój sposób życia. To jest bardzo specjalistyczny sprzęt, niestandardowy, nie będzie użyteczny dla innej osoby" - powiedział australijskiemu portalowi "7NEWS" załamy sportowiec, który zdaje sobie sprawę, że przerwa w treningach może oznaczać koniec marzeń o występie w Tokio w 2021.Arkley, który na wózku porusza się od ósmego roku życia, rywalizował nie tylko w olimpijskiej sztafecie. Ma za sobą start na 5000 m i udział w maratonie. Produkcja zastępczego, zindywidualizowanego sprzętu potrwać może około trzech miesięcy.