Pierwotnie ekipa Sudanu - troje lekkoatletów i paraolimpijczyk oraz jeden trener - mieli przebywać w mieście Maebashi, które pomogło w sfinansowaniu ich pobytu i przygotowań, przez niewiele ponad pół roku. Pandemia COVID-19 spowodowała, że ich obecność na wyspie Honsiu trwała ponad półtora roku. Środki na ten cel zbierano w całej Japonii, a w organizację pobytu Sudańczyków w Maebashi zaangażowana była liczna grupa wolontariuszy. Sportowcy, którzy treningi łączyli z nauką, w tym języka japońskiego, są wdzięczni władzom i ludziom z 340-tysięcznego miasta na Honsiu. Najnowsze informacje z Igrzysk Olimpijskich - Sprawdź Tokio 2020. Życie sportowców zmieniło się diametralnie "Moje życie wygląda tu zupełnie inaczej. Zanim tu przyjechałem mogłem trenować tylko na poligonie w Dżubie, odległym od mojego domu o 17 km. Nie trenowałam codziennie, czasami jadłem jakikolwiek posiłek raz na dzień lub dwa" - powiedział 22-letni Abraham Guem, który wystartuje na 1500 m. Guem trenował z japońskimi studentami i przyznał, że ten rodzaj rywalizacji bardzo mu pomógł. "Bardzo mi to pomogło. Na długich dystansach utrzymanie tego samego tempa podczas treningu jest bardzo trudne, ale kiedy biegasz w grupie, to jest znacznie łatwiej" - dodał zawodnik, który w tym roku ustanowił rekord kraju 3.42,99. Sportowcy zaangażowali się społecznie Lekkoatleci odwiedzali szkoły i brali w różnorodnych wydarzeniach społecznych, opowiadali też o tragicznych wydarzeniach w swoim kraju, w tym wojnie domowej, która pochłonęła ponad 400 tys. ofiar.