Procedury są jasne: wiadomo, że wszyscy sportowcy, którzy przybyli do Japonii żeby wziąć udział w igrzyskach olimpijskich w Tokio, są codziennie poddawani testom. Jeśli mają pozytywny wynik: muszą się odizolować lub poddać hospitalizacji. Tokio: bez wentylacji i światła dziennego Holendrzy są jednak wściekli: sześcioro członków ekipy, których wynik testu był pozytywny, zostało zamkniętych w - ich zdaniem - "bardzo małych pokojach" bez wentylacji i światła dziennego. W filmie opublikowanym na Instagramie holenderska łyżwiarka Candy Jacobs, powiedziała, że nadal ma pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa - nawet osiem dni po przejściu na kwarantannę. "Strajkowaliśmy, bo potrzebujemy powietrza z zewnątrz, cokolwiek (...), bo nic się nie otwiera. Okna są zamknięte, drzwi nigdy się nie otwierają. To jest złe "- skrytykowała. Holendrzy, zamknięci w swoich pokojach, mogą wyjść tylko po posiłek, który jest "codziennie taki sam" - narzekała jej rodaczka, taekwondzistka Reshmie Oogink. Tokio: Zrobiła stracha na wróble z nudów Dlatego zawodniczki i ich rodacy - wioślarz Finn Florijn i tenisista Jean-Julien Rojer - rozpoczęli strajk, nie ruszając się z holu swojego hotelu. Po siedmiu do ośmiu godzinach siedzenia w holu wywalczyli piętnaście minut dziennie dostępu do otwartego okna. Sfrustrowana taekwondzistka opublikowała na Instagramie filmik, na którym widać siedzącego na łóżku... stracha na wróble, którego Oogink wykonała z dostępnych jej rzeczy i sprzętu sportowego. "Nowy więzień w więzieniu olimpijskim", zażartowała w podpisie filmu. "Mam nowego przyjaciela o imieniu Bob. Jest gotowy do walki ". W środę holenderskie media doniosły o siódmym pozytywnym przypadku w holenderskiej drużynie, trenera drużyny wioślarskiej.