20-letnia Polka nie mogła się pozbierać po tym meczu. Bardzo chciała wygrać, zdobyć medal olimpijski. Nie dała rady. Nie miała swojego dnia, może nie wytrzymała presji, ale była po prostu słabsza niż mająca bardzo dobry sezon Paula Badosa. Możliwie, że wskutek tej porażki jeszcze zobaczymy Igę na korcie w Tokio. Dziś zdecyduje się, czy wystąpi w mikście w parze z Łukaszem Kubotem. Iga Świątek od 3:1 do 3:6 w pierwszym secie. Jak to możliwe? Początek meczu był obiecujący. Pierwszy gem, przy własnym serwisie, i zwycięstwo bez straty punktu, Potem Polka szybko "przełamała" rywalkę i objęła prowadzenie 3:1. Grała przy tym bardzo dobrze, nie widać było jakichkolwiek symptomów kryzysu. To było mylne wrażenie. Od tego momentu Badosa weszła na inny tenisowy poziom. Wygrała pięć kolejnych gemów, trzy razy przy podaniu Świątek. Hiszpanka bardzo dobrze serwowała, grała bardzo agresywnie zmuszając Polkę do czasami rozpaczliwej obrony. Ale 20-letnie tenisistka z Raszyna miała moment słabszej gry. Spadła skuteczność jej pierwszego serwisu, spadła też pewność siebie. Pierwszy set był krótki. Trwał 38 minut. Świątek popełniła w nim trzy podwójne błędy serwisowe. Miała zaledwie 48 procentową skuteczność pierwszego serwisu. Dla porównania rywalka - 84 procentową. Dużo też mówi statystyka niewymuszonych błędów - 11 po stronie Polki i sześć Hiszpanki. Iga Świątek odpada z igrzysk Tokio 2020. II set. Aż do tie-breaka Drugiego seta Iga Świątek rozpoczęła jednak jakby zapomniała o tym co wydarzyło się w poprzednim. Od razu przełamała serwis Badosy. Prowadziła 2:0. Nabrała nieco swobody. Grała spokojnie. Hiszpanka weszła jednak w rytm z końcówki pierwszego seta. Znów przejęła inicjatywę. Wygrała trzy gemy z rzędu. Prowadziła 3:2. Ponownie Iga popełniała zbyt dużo niewymuszonych błędów, słabiej serwowała, ale - trzeba to podkreślić - Badosa grała bardzo dobrze. Polka odpowiedziała w końcu dobrym gemem serwisowym. Wygrała go do 15. W następnym gemie zaciekle walczyła o przełamanie rywalki. Tenisistki rozegrany 12 punktów. Badosa wyszła z opresji. W krytycznych momentach ratowała się świetnym serwisem. Objęła prowadzenie 4:3. Jeszcze bardziej zacięty był ósmy gem. Polka dała, bo inaczej tego nie było można nazwać, break pointa przeciwniczce (wyrzuciła prostą piłkę w aut, zagrywając z połowy kortu), ale potem odpowiedziała ryzykownym zagraniem w narożnik kortu. Badosa poprosiła o challenge. Okazało się, że piłka zahaczyła o końcową linię. Do zakończenia tego gema potrzebnych było 14 punktów. Świątek wygrała go. Znów był remis. Obie zawodniczki dobrze zagrały potem kolejne gemy serwisowe. Doszło do tie-breaku. W tej rozgrywce od razu przewagę uzyskała Badosa. Polka psuła łatwe piłki, ale potrafiła zagrać na swoim poziomie, nie dając szans Hiszpance. Hiszpanka cały czas starała się grać agresywnie, ryzykowała. Prowadziła 3:0, 4:1, 5:2. Przy stanie 5:3 zaserwowała asa. Miała trzy meczbole. Świątek obroniła pierwszy z nich. Potem wyrzuciła piłkę w aut. Odpadła ze swojego pierwszego turnieju olimpijskiego. Kolejn(e)y przed nią. II runda turnieju olimpijskiego pań w singlu Iga Świątek (Polska, 6) - Paula Badosa (Hiszpania) 3:6, 6:7 (4) Olgierd Kwiatkowski