Droga Aleksandry Kowalczuk do Tokio było bardzo zawiła. Polska taekwondzistka przeżywała niesamowitą huśtawkę nastrojów przed wylotem do Japonii, bo jeden z obowiązkowych testów na koronawirusa dał wynik pozytywny. Powstało spore zamieszanie, bo kolejny był już negatywny. Na szczęście trzeci, decydujący, również się taki okazał i Polka szczęśliwie, choć z opóźnieniem, dotarła na igrzyska. Aleksandra Kowalczuk - droga do walki o brązowy medal w Tokio Aleksandra Kowalczuk w Tokio zaczęła całkiem nieźle, bo od <a href="https://sport.interia.pl/raporty/raport-tokio-2020/polacy/news-aleksandra-kowalczuk-w-cwiercfinale-w-taekwondo,nId,5383430">pokonania Australijki Reby Stewart 7:2</a>. Potem jednak dość zdecydowanie <a href="https://sport.interia.pl/raporty/raport-tokio-2020/polacy/news-koniec-marzen-o-zlocie-aleksandry-kowalczuk,nId,5383472">uległa Serbce Milicy Mandić i musiała liczyć na to, że ta pociągnie ją do repasażów</a>. Tak też się stało i Aleksandra Kowalczuk wciąż mogła marzyć o brązowym medalu. Najpierw jednak musiała uporać się z Kenijką Faith Ogallo. Pierwsze dwie minuty była bardzo ciekawa, obie zawodniczki wyszły nastawione bardzo ofensywnie. Kowalczuk trafiła w głowę, za co zgarnęła trzy punkty, a po chwili trafiła ręką w korpus. Rywalka dwukrotnie kopnęła w korpus, ale dostała też dwa karne punkty za kopnięcie po gwizdku i po pierwszej rundzie Polka prowadziła 6:4. i w kolejnych dwóch minutach, mimo kary za trzymanie, dołożyła kolejna dwa punkty po kopnięciu.W ostatniej odsłonie tej walki Polka zaprezentowała się znakomicie, deklasując rywalkę i ostatecznie wygrywając 15:7. W starciu o brąz jej rywalką była jedna z najlepszych zawodniczek w historii tej dyscypliny i multimedalistka największych światowych imprez Brytyjka Bianca Walkden. Obie znają się doskonale, często ze sobą rywalizowały. Niestety dla nas, statystyki przemawiały na korzyść rywalki Aleksandry Kowalczuk, która niemal zawsze wygrywała. Niemal, nie oznacza zawsze. Pierwsze dwie minuty były jednak wyrównane i choć po dwóch kopnięciach na korpus Walkden prowadziła 4:2, sprawa zwycięstwa cały czas pozostawała otwarta. Runda druga była toczona nieco zachowawczo przez obie taekwondzistki, ale to nasza zawodniczka, po ciosie ręką na korpus, zdobyła jedyny punkt i przed ostatnim aktem tego pojedynku miała już tylko "oczko" straty. Niestety, kopnięcie na korpus w ostatniej rundzie i cios ręką sprawiły, że ostatecznie to Walkden wygrała to starcie 7:3 i to ona zawiesi na szyi brązowy medal.KK