Podopieczni Vitala Heynena zanotowali trzecie zwycięstwo na igrzyskach, choć Azjaci postawili twarde warunki. Zdaniem Prusa Polacy w spotkaniu z takim rywalem jak Japonia, powinni mieć większą kontrolę nad wydarzeniami na boisku. "Powiem tak, mistrz świata nie powinien biegać w peletonie. Jeśli już ma nadawać ton, to gdzieś z przodu i o kilka kroków przed rywalami. Ten pokaz siły powinien mieć inny obraz. Mimo to, graliśmy dobrze w tym meczu, nie można mieć do chłopaków większych zastrzeżeń. Zwycięzców nie powinno się rozliczać, ale poddawać ich grę analizie" - powiedział PAP Prus. Jak dodał, turniej ma teraz coraz większą wagę, dlatego powinni unikać łatwego gubienia punktów i nie pozwalać, by spotkania wymykały im się spod kontroli. "Teraz nie można już dopuszczać do takich sytuacji, które miały miejsce w końcówce trzeciego seta z Japonią. Musimy unikać niepotrzebnego gubienia punktów, a to opiera się głównie o koncentrację. Niestety, takie momenty się zdarzają, gdy powinniśmy mieć mecz pod pełną kontrolą. Coś podobnego przytrafiło się w meczu z Wenezuelą, "uciekł" nam ten trzeci set, gdy po dwóch gładko wygranych partiach spotkanie powinno być pod kontrolą Polaków. Na szczęście ta sytuacja nie rozbiła naszego zespołu" - stwierdził. Przed Polakami najważniejsze mecze w turnieju. W niedzielę zakończą rywalizację grupową spotkaniem z Kanadą, a potem już pojedynek o półfinał igrzysk. Zdaniem Prusa, polscy siatkarze muszą poprawić praktycznie wszystkie elementy. "Uważam, że musimy wzmocnić ogólną siłę wszystkiego, ze względu na to, że rywale będą z wyższych półek, a stawka idzie w górę. Dobrze by było, gdyby nasi siatkarze byli bardziej regularni na zagrywce. Moim zdaniem ten element będzie wiążący w walce z tymi najsilniejszymi rywalami. Punkty z serwisu mogą okazać się na wagę złota, każde odrzucenia rywala od siatki na półtora czy dwa metry od siatki będzie plusem dla naszych środkowych" - tłumaczył. Polacy potrzebują zwycięstwa nad Kanadą, nawet za dwa punkty (3:2), by zająć pierwszą lokatę w grupie A. Wówczas w ćwierćfinale zmierzą się z czwartym zespołem grupy B - prawdopodobnie będzie to Argentyna lub Francja. "Gdyby mógł wybierać, to wolałbym zagrać z Argentyną. Są wprawdzie trochę nieobliczalni, co pokazali w meczu z Brazylią (przegrali 2:3 - PAP). Obawiam się jednak Francuzów, bo mają w swoim składzie armaty, które są w stanie przeciwstawić się Polakom. Z drugiej strony, jeśli idzie się po mistrzostwo olimpijskie, to nawet ta klątwa ćwierćfinału nie powinna mieć żadnego znaczenia" - podkreślił. Prus żałuje, że z powodu urazu kapitan drużyny Michał Kubiak, który był "motorem napędowym reprezentacji", zagrał praktycznie tylko w jednym spotkaniu. "Każde jego działanie na boisku sprawiało, że drużyna coraz bardziej wierzyła w sukces. Budował mental drużyny. Fajnie mieć takiego zawodnika obok siebie, choć z drugiej strony myślę, że w drużynie niewiele się zmieniło, jeśli chodzi o całokształt. Michał jest cały czas w składzie, zawodnicy na pewno odczuwają jego obecność i jego wsparcie nawet z +kwadratu+" - zaznaczył. Polacy w niedzielę w ostatnim pojedynku grupowym zmierzą się z Kanadą o dość nietypowej porze - 9 rano czasu japońskiego (2. czasu polskiego). "Chyba zdarzyło mi się grać o takiej porze, ale na pewno już wiele razy trenowałem tak wcześnie. Najprostsza rada - dobrze się wyspać, czyli po prostu wcześniej się położyć do łóżka. Żadna pora dnia nie powinna przeszkodzić naszej reprezentacji w odniesieniu zwycięstwa" - podsumował Prus.