Karierę Gwatemalczyka wielokrotnie przerywały kontuzje, m.in. na igrzyskach w Rio de Janeiro z tego powodu musiał się wycofać z rywalizacji grupowej po porażce w pierwszym pojedynku z Adrianem Dziółko. Cztery lata wcześniej w Londynie odpadł 1/8 finału, a w 2008 roku zakończył udział na 1/16 finału. Do startu w Tokio przystępował jako 59. zawodnik światowego rankingu. W sobotnim ćwierćfinale ograł wyżej sklasyfikowanego Koreańczyka Kwanghee Heo 21:13, 21:18. "VIVA GUATEMALA! VIVA KEVIN! Mamy półfinał w badmintonie. Jaka wielka duma..." - napisano na jednym z krajowych portali społecznościowych. Teraz Cordon ma szansę na zdobycie drugiego w historii Gwatemali medalu olimpijskiego. "Gram naprawdę dobrze, wkładam w to całe serce" - powiedział rozpromieniony badmintonista, który po ostatniej akcji upadł na kort i długo się nie podnosił szlochając ze szczęścia. IO: szanse medalowe, wyniki, informacje. Bądź na bieżąco Jak przyznał, w Gwatemali badminton to pasja grupy zapaleńców, bo na większe wsparcie mogą liczyć inne dyscypliny, np. piłka nożna. Zresztą rodzice dali mu imię właśnie na cześć angielskiego piłkarza Kevina Keegana. "Taka jest sportowa rzeczywistość Gwatemali i nie można się na to obrażać" - wspomniał. W niedzielę w półfinale Cordon spotka się z wiceliderem światowego rankingu Duńczykiem Viktorem Axelsenem. "Nie sądzę, że ktoś widział Kevina w półfinale. To niesamowity facet, jego historia też jest nieprawdopodobna. Z całego serce życzę mu jak najlepiej, ale zrobię wszystko, by wygrać" - podkreślił Duńczyk, który w ćwierćfinale pokonał Chińczyka Shi Yu Qi 21:13, 21:13. Polacy w olimpijskim turnieju badmintona nie startowali. pp/ krys/