Tak naprawdę kogokolwiek Heynen nie skreśliłby z listy zawodników na igrzyska, byłoby to uznawane za kontrowersję i spory temat do dyskusji. Rywalizacja w szeregach Biało-Czerwonych jest olbrzymia, a belgijski szkoleniowiec do Tokio może zabrać jedynie "dwunastkę". W tym gronie zabrakło miejsca m.in. dla Kłosa. - Jestem wam winien tego posta. Zabieram się do pisania od kilku dni - od momentu, w którym dowiedziałem się, że nie polecę na igrzyska. Przez te kilka dni zasypaliście mnie wiadomościami. Odpaliłem Twittera pierwszy raz od kilku miesięcy i przeczytałem kilkadziesiąt waszych wpisów. Niektóre z nich mega kreatywne. Wiedziałem, co dla mnie oznacza granie w reprezentacji - zawsze trenowałem i grałem z myślą o tym, że spełnię swoje największe sportowe marzenie, czyli stanę na podium IO. Ale nie miałem pojęcia, co oznacza moja obecność na boisku dla niektórych z was. Dziękuję, bo to wy zawsze dawaliście mi siłę, tak jak dajecie teraz - przyznał Kłos. - Czy żałuję, że nie lecę? Czy będzie mi smutno, jak chłopaki zdobędą medal? Oczywiście. Ale to nie moja wina, że mamy jedną z najmocniejszych reprezentacji na świecie - że chłopakami z rezerw moglibyśmy obdarować kilka innych reprezentacji! Czuję dumę, że mogłem być przez chwilę jej częścią. Zawsze dawałem z siebie sto procent. To było za mało. Skoro są rzeczy, na które nie mam wpływu, nie będę się przez nie wieszał na zielonej (najmocniejszej) gumie - zaznaczył z przymrużeniem oka Kłos. 31-letni Kłos to jeden z najbardziej utytułowanych polskich siatkarzy ostatnich lat. Z reprezentacją świętował zdobycie mistrzostwa świata w 2014 roku, a także posiada brązowe i srebrne medale mistrzostw Europy, Pucharu Świata i Ligi Narodów. Od 2010 roku jest zawodnikiem PGE Skry Bełchatów, z którą trzykrotnie wywalczył mistrzostwo oraz Puchar Polski. Więcej na polsatsport.pl - kliknij TUTAJ!KN, Polsat Sport