Według pierwotnego planu gier zespół z pierwszego miejsca w grupie A, którym są Polacy oraz czwarta ekipa z gr. B, czyli Francuzi, powinni rozpocząć we wtorek ćwierćfinałowe zmagania o godz. 9 czasu miejscowego. Trener mistrzów świata Vital Heynen przyznał niedawno, że z myślą m.in. o tym jego podopieczni ostatnio trenowali w stolicy Japonii właśnie w godzinach porannych. Jak na razie o tej porze rozegrali w Tokio jedno spotkanie - na koniec fazy grupowej pokonali w niedzielny poranek Kanadyjczyków 3-0. Organizatorzy igrzysk dokonali jednak zmiany i ćwierćfinałowy pojedynek biało-czerwonych z "Trójkolorowymi" odbędzie się dopiero o godz. 21.30. "Lepiej byłoby pewnie grać rano, bo o tej porze odbywaliśmy treningi, ale nie narzekamy. Jeśli chce się zostać mistrzem olimpijskim, trzeba grać o każdej porze" - zaznaczył Kasprzyk. Jego zdaniem wpływ na znaczącą zmianę godziny rozpoczęcia tego spotkania mógł mieć czynnik geograficzny. "Zmiana godziny rozpoczęcia meczu jest dopuszczalna. Nam, jako organizatorom imprez międzynarodowych, też się to zdarzało. Skoro chodzi o dwie europejskie drużyny, to pewnie chciano ten mecz pokazać o porze dogodnej dla mieszkańców Starego Kontynentu, a nie, gdy będzie tam środek nocy" - argumentował szef PZPS. Przywołał też poprzedni pojedynek tych dwóch zespołów o dużą stawkę - w ramach turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk w Tokio biało-czerwoni wygrali 3-0. "Walki nie zabraknie, a my mamy ten atut, że jesteśmy mocniejsi fizycznie i mentalnie" - wskazał. Polacy występ w Tokio zaczęli od niespodziewanej porażki z Irańczykami 2-3. Potem jednak wygrali cztery pozostałe spotkania w fazie grupowej. "Wróciliśmy już na właściwe tory. Do tej pory dobrze zaczynaliśmy udział w igrzyskach, a gorzej kończyliśmy. Skoro więc teraz rozpoczęliśmy od porażki, to niech finał będzie pozytywny" - skwitował Kasprzyk. Wtorkowy pojedynek nazwał najważniejszym meczem pięciolecia. Nie oznacza to jednak, że jest pełen obaw. "Jestem spokojny jak nigdy dotąd" - zapewnił. Liderami obu zespołów są charyzmatyczni zawodnicy - Michał Kubiak i Earvin N'Gapeth. Obaj lubią prowokować rywali. Szef polskiej federacji nie obawia się jednak, że emocje u kapitana biało-czerwonych wezmą górę. "Michał to inteligentny człowiek. Utrzyma emocje na wodzy i pomoże drużynie. A że iskrzy pod siatką? To normalne. Skoro na poziomie rozgrywek drugiej ligi jest tych emocji sporo, to nic dziwnego, że w olimpijskim ćwierćfinale także" - przekonywał działacz. Z Tokio Agnieszka Niedziałek Igrzyska olimpijskie w Tokio trwają w najlepsze - Sprawdź już teraz