Przez wiele lat to właśnie męska sztafeta 4x400 była naszą najmocniejszą bronią i dostarczyła fanom mnóstwo emocji. A także medali. Ostatnio jednak palmę pierwszeństwa przejęły panie, a ich koledzy przestali być kandydatami do walki o podium. Mimo to udało im się awansować na igrzyska, a w Tokio marzyli o tym, by awansować do finału.Polacy w eliminacjach wystąpili w składzie Dariusz Kowaluk, Karol Zalewski, Jakub Krzewina i Kajetan Duszyński. "Biało-Czerwoni" ruszali z ósmego toru, a za rywali mieli sztafety Indii, Kolumbii, Jamajki, Francji, Belgii, Japonii i RPA. Do finału kwalifikowały się po trzy najlepsze zespoły z każdej serii oraz dwie z najlepszymi czasami. Kowalu rozpoczął na pierwszej zmianie bardzo mocno i przekazał pałeczkę Zalewskiemu na pierwszej pozycji. Po zejściu do wewnętrznej prowadziliśmy przed Belgią i Japończykami. Trzeci pałeczkę przejął Krzewina, za którego plecami byli tylko Belgowie, którzy na ostatnich metrach minimalnie nas wyprzedzili, ale reszta sztafet była dość daleko za nami. Na ostatniej zmianie znakomicie spisał się Duszyński, który wyprowadził naszą sztafetę na pierwszą pozycję. "Biało-Czerwoni" spokojnie wygrali swój biegi i awansowali do finału, uzyskując czas 2:58,55.W pierwszym biegu triumfowali Amerykanie z czasem 2:57,77.KK