Dla "Trójkolorowych" sam awans do tej fazy turnieju jest czymś wyjątkowym. Po raz piąty drużyna siatkarska z tego kraju stanęła przed szansą gry w ćwierćfinale. Nie udawało się w latach: 1988, 1992, 2004, 2016. Teraz Francuzi to zrobili. Awansowali z czwartego miejsca w grupie i to niemal cudem, głównie dzięki nieoczekiwanemu zwycięstwo z zespołem Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego i wydarciu z gardła dwóch setów Brazylijczykom w ostatnim meczu fazy grupowej. Drugiego seta, trwającego 51 minut, Francuzi wygrali 39:37. "To była szalona, irracjonalna partia" - określiła go "L’Equipe". Laurent Tillie, selekcjoner Francuzów, mówi, że w czasie do meczu z Polską najważniejsza będzie regeneracja wycieńczonych meczem z Brazylią zawodników. - Odpoczynek, zimne kąpiele, lekki trening - zapowiedział, co będzie robił jego zespół w poniedziałek. Dobrze więc widać, jak bardzo Francuzom zależało na tym, by ćwierćfinałowe spotkanie odbyło się możliwie jak najpóźniej. I tak się stało. Zamiast o 9.00 czasu tokijskiego (2.00 czasu polskiego) mecz rozegrany zostanie o godzinie 14.30 czasu polskiego. A sam mecz? - Cieszę się z tego awansu. Spotykamy się teraz z Polakami. Polakami, którzy są dwukrotnymi mistrzami świata, którzy są arcyfaworytami turnieju olimpijskiego. Potrzeba wielkiego wyczynu, żeby awansować do półfinału - powiedział Tillie. ok Igrzyska olimpijskie w Tokio trwają w najlepsze - Sprawdź już teraz