"Dziś wieczorem w Tokio Francja spotka się z jednym ze swoich najdroższych rywali, ale w meczu innym niż wszystkie, któremu dodatkowy wymiar nadaje ranga ćwierćfinału olimpijskiego" - pisze największy sportowy dziennik we Francji. Gazeta wylicza główne atuty Polaków: Wilfredo Leona, czyli najlepszego zawodnika na świecie, wielką gwiazdę jaką jest Bartosz Kurek, serwujących z olbrzymią siłą zawodników, którzy potrafią spustoszyć ziemię. "Polska i jej fizyczność, bloki, skrzydła. Jednym słowem Polska, która pozbawiła Francję medalu mistrzostw Europy w 2019 roku, a wcześniej zdeklasowała ją w turnieju olimpijskim w Gdańsku" - czytamy w zapowiedzi meczu. - To ciężka artyleria. W jednej drużynie grają najlepsi serwujący na świecie. To ta sama siła uderzenia co Rosja i Brazylia. Musimy zastosować ten sam styl gry, spróbować dobrego przyjęcia, ale przede wszystkim dobrze rozgrywać - mówi trener "Trójkolorowych" Laurent Tillie. Selekcjoner już dokonał cudu i wprowadził Francję do pierwszego w historii ćwierćfinału olimpijskiego w siatkówce. Mówi, że jego drużyna musi zagrać tak jak z Rosją (zwycięstwo 3:1) i Brazylią (porażka 2:3, ale na wagę awansu), by chociaż zagrozić Polakom. Tillie miał do tej pory pomysł na to jak wygrywać z Polakami. Odkąd jest trenerem reprezentacji, czyli od 2012 roku, 10 razy pokonał "Biało-Czerwonych", przegrał dziewięciokrotnie. Ale trener nie gra. W Tokio niezbyt dobrze wypada gwiazdor "Trójkolorowych" Earvin N'Gapeth. Francuzi liczą przede wszystkim na przebudzenie 30-letniego atakującego. "Bez wielkiego N'Gapetha Francja nawet nie otrze się o wielki wyczyn." - pisze "L’Equipe". ok