Niekorzystne prognozy pogody i nadciągający tajfun "Nepartak" pokrzyżował plany wioślarzom startującym w Tokio. Organizatorzy igrzysk zostali zmuszenia do zmiany programu i odwołania wyścigów zaplanowanych na poniedziałek i wtorek. W tej sytuacji polskie dwie czwórki podwójne kobiet i mężczyzn muszą poczekać na swój najważniejszy start do środy. "Jesteśmy uzależnieni od pogody i nic na to nie poradzimy. Na tę chwilę wiemy, że nasz wyścig został przełożony na środę, czyli jeden dzień później. To nie jest jakiś problem, w Rio de Janeiro też były wyścigi przełożone. Dla nas ważne jest to, byśmy mieli możliwość trenowania. W poniedziałek póki co, o 7.30 wyjeżdżamy na trening" - tłumaczył Chabel z czwórki podwójnej. Jego zdaniem, jeśli będzie wiało w trakcie finałów, to rywalizacja może nie być do końca sprawiedliwa. Możliwa jest jednak relokacja miejsc w finale, wówczas organizatorzy najlepsze osady z eliminacji ustawią nie na środkowych torach, ale na tych, gdzie są korzystniejsze warunki wietrzne. "Jeśli wiatr wieje pod kątem, to wówczas uprzywilejowane są tory z jednej strony - od pierwszego do trzeciego" - wyjaśnił. Przełożenie finałów to jeden dzień więcej do treningów. Gdzie i kiedy oglądać Polaków w Tokio - Sprawdź teraz! "Mamy okazje zrealizować różne "tematy". To już też rola trenerów, aby nam te zajęcia jakoś urozmaicić" - zaznaczył poznański wioślarz. Polacy w składzie Chabel, Dominik Czaja, Szymon Pośnik i Fabian Barański w piątek wygrali swój przedbieg pokonując jednego z głównych kandydatów do medalu Włochów o 0,03 sekundy. Chabel przyznał, że mimo zwycięstwa, nie był to perfekcyjny wyścig w wykonaniu jego osady. "Popełniliśmy kilka błędów, ale już na treningach myślę, że udało się nam je wyeliminować. Natomiast na pewno byliśmy zadowoleni z pierwszego startu. Włosi do końca nie odpuszczali, płynęli moim zdaniem na 100 procent, a jeden z ich zawodników zasłabł na mecie. Wygraliśmy minimalnie, ale to też ważne. Mieliśmy też najlepszy czas eliminacji" - zaznaczył. Zawodnik Posnanii podkreślił, że wygrana w eliminacjach i pokonanie Włochów nie spowodowały jakiejś wielkiej euforii. "Nasze oczekiwania nie zmieniły się, skupiamy się tylko na wyścigu finałowym i nie myślimy o medalach. Chcemy w środę popłynąć na 100 procent" - podsumował. Chabel jest jedynym członkiem osady, która w 2016 roku na igrzyskach w Rio de Janeiro zajęła czwarte miejsce. W składzie byli również Dariusz Radosz, Mirosław Ziętarski oraz Mateusz Biskup. Autor: Marcin Pawlicki