Od kilku tygodni coraz głośniej mówi się, że szanse, iż impreza w stolicy Japonii rozpocznie się zgodnie z planem - tj. 24 lipca - są znikome. Do niedawna wytrwale przy zachowaniu tej daty obstawali Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) i lokalny komitet organizacyjny. Ten ostatni - pod wpływem rosnącej krytyki ze strony krajowych komitetów olimpijskich, związków sportowych i zawodników - w sobotę zastrzegł, że decyzja dotycząca dalszych losów igrzysk należy do MKOl. Wywołana do tablicy centrala dzień później poinformowała, że w ciągu czterech tygodni zapadnie decyzja o ewentualnej zmianie terminu. Wykluczono natomiast przy tym całkowite odwołanie olimpijskich zmagań w Kraju Kwitnącej Wiśni. Niektóre media podają, że kwestia przełożenia jest już tak naprawdę przesądzona, a niewiadomą pozostaje tylko nowa data. Według hiszpańskiej rozgłośni Cadena Ser trzy najbardziej prawdopodobne terminy to: listopad 2020 lub lato 2021 bądź 2022. Jeśli przewidywania te się sprawdzą, to po raz pierwszy w historii przeprowadzenie igrzysk w pierwotnie wyznaczonym terminie uniemożliwiłoby coś innego niż działania zbrojne. Przyczyną odwołania letnich zawodów w 1916 roku oraz letnich i zimowych w 1940 i 1944 roku były - odpowiednio - I i II wojna światowa. Gospodarzem pierwszej z tych olimpijskich imprez, które nie doszły do skutku, miał być Berlin. W planie był wówczas też tydzień sportów zimowych, z udziałem łyżwiarzy szybkich i figurowych, hokeistów oraz zawodników uprawiających narciarstwo klasyczne. On również się nie odbył, ale sama koncepcja dała podwaliny pod pierwsze zimowe zmagania tej rangi, które zorganizowano w 1924 roku we francuskim Chamonix. Letnie igrzyska 80 lat temu pierwotnie też miały być przeprowadzone w Tokio. Z uwagi na ówczesną napiętą sytuację polityczną w Azji w 1938 roku Japonia oficjalnie zrezygnowała z roli gospodarza, którą przejęły Helsinki, finałowy rywal Tokio w wyścigu o to miano. Przy tej okazji przesunięto termin z jesieni na przełom lipca i sierpnia. Ta zmiana jednak na nic się zdała - z uwagi na obejmujące wówczas już również Europę działa wojenne ostatecznie imprezę anulowano. W Japonii - a konkretnie Sapporo - w 1940 roku mieli rywalizować o olimpijskie krążki także przedstawiciele sportów zimowych. Z tej samej przyczyny co w przypadku Tokio, kraj zrzekł się funkcji gospodarza na dwa lata przed planowymi zawodami. Nie udało się wcielić w życie pomysłu na przekazanie organizacji Sankt Moritz (Szwajcarzy chcieli, by instruktorzy narciarstwa mieli status zawodowców, na co nie godził się MKOl) i wiosną 1939 roku trafiła ona w ręce Garmisch-Partenkirchen. Wobec niemieckiej inwazji na Polskę 1 września, która rozpoczęła II wojnę światową, imprezę odwołano. W 1944 roku przedstawiciele letnich sportów o medale walczyć mieli w Londynie, a zimowych we włoskiej miejscowości Cortina d'Ampezzo, ale ponownie na przeszkodzie stanęła sytuacja polityczna. W historii olimpijskich zmagań było też kilka przypadków bojkotu. Dwa najsłynniejsze również związane były z działaniami politycznymi, a konkretnie tzw. zimną wojną. Z tego powodu USA i 65 innych państw zrezygnowały z udziału w rywalizacji w Moskwie w 1980 roku, a cztery lata później na liście nieobecnych znalazł się ówczesny Związek Radziecki i 15 innych krajów, w tym Polska. W ubiegłym tygodniu minister finansów w japońskim rządzie Taro Aso uznał, że co 40 lat zdarzają się "przeklęte igrzyska". Na myśli miał odwołaną z powodu wojny imprezę z 1940 roku, bojkot z 1980 roku oraz stojące pod dużym znakiem zapytania losy tegorocznej rywalizacji w Tokio. Jeśli sprawdziłby się scenariusz zakładający przełożenie tych zawodów aż na 2022 rok, to zgodnie z pierwotnym planem już dwa lata później odbyłaby się kolejna letnia olimpiada, której gospodarzem będzie Paryż. Poprzednio tak krótki odstęp czasu między dwiema edycjami imprezy tej rangi zdarzył się raz w historii i to w przypadku zimowych zmagań. W 1992 roku organizatorem było francuskie Albertville, a w 1994 norweskie Lillehammer. Zdecydowano się na ten krok, by uzyskać przemienność igrzysk letnich i zimowych.