20-letnia pływaczka w finałowym wyścigu ustąpiła tylko rodaczce Katie Ledecky. Pochodząca z Las Vegas kobieta, po największym sukcesie w karierze, opowiedziała o skomplikowanych i niekomfortowych przygotowaniach do igrzysk olimpijskich w Tokio. Przez długi czas, w ostatnich kilkunastu miesiącach, dostęp do pływalni i basenów był mocno ograniczony z powodu pandemii koronawirusa. Sportowcy uprawiający tę dyscyplinę byli zmuszeni szukać alternatyw, często naturalnych. Sullivan zdecydowała się trenować w jeziorze Mead, położonym około 40 kilometrów od Las Vegas. Tokio 2020. Pływanie. Erica Sullivan zdobyła srebrny medal w pływaniu, charakter budowała trenując w brudnym jeziorze Najnowsze informacje z igrzysk olimpijskich - Sprawdź"Wszędzie pływały kacze kupy. Gdy było dobrze, w te lepsze dni, woda miała jednolity brązowo-zielony odcień. Zazwyczaj było jednak obrzydliwie. Wszędzie pełno kleszczy, byłam cała pogryziona, ale to zbudowało mój charakter. Jestem dzięki temu szczęśliwsza" - wyjawiła Sullivan. Pływaczka ze wzruszeniem mówiła także o ciężkich dla niej ostatnich latach życia. W wieku 16 lat zmarł jej ojciec, to było na cztery tygodnie przed jej debiutem w kadrze narodowej. "Mam nadzieje, że będę jak latarnia morska dla każdego, kto zmaga się z problemami ze zdrowiem psychicznym" - zakończyła. MR