Niekorzystne prognozy pogody i nadciągający tajfun "Nepartak" pokrzyżował plany wioślarzom startującym w Tokio. Organizatorzy igrzysk zostali zmuszenia do zmiany programu i odwołania wyścigów zaplanowanych na poniedziałek i wtorek. W tej sytuacji polskie dwie czwórki podwójne kobiet (Agnieszka Kobus-Zawojska, Marta Wieliczko, Maria Sajdak i Katarzyna Zillmann) i mężczyzn (Dominik Czaja, Wiktor Chabel, Szymon Pośnik i Fabian Barański) muszą poczekać na swój najważniejszy start o jeden dzień dłużej - do środy. W środę o godzinie 2.30 o medal powalczą także Mateusz Biskup i Mirosław Ziętarski w dwójce podwójnej oraz czwórka bez sterniczki w składzie Maria Wierzbowska, Olga Michałkiewicz, Monika Chabel i Joanna Dittmann (godz. 2.50). Dodatkowo w półfinale popłynie dwójka podwójna wagi lekkiej Jerzy Kowalski i Artur Mikołajczewski. "Widziałem w mediach społecznościowych komentarz Agnieszki Kobus-Zawojskiej, który chyba można traktować za głos całej czwórki podwójnej. Ona pamięta, że w Rio również były przekładane starty, więc trzeba to po prostu zrozumieć i zaakceptować. Sądzę, że wszyscy mają świadomość, ile dni już trenowali do przełożonych o rok igrzysk, więc jeden dzień nie zrobi różnicy (śmiech). Mówiąc bardzo poważnie i na serio, organizatorzy słusznie robią, bo chcą zapewnić sprawiedliwe warunki na wszystkich torach" - powiedział Winczura. Gdzie i kiedy oglądać Polaków w Tokio - Sprawdź teraz! Kierownik sekcji wioślarskiej toruńskiego AZS uważa, że działania organizatorów regat w Tokio są bardzo profesjonalne, bo już w niedzielnych repasażach widać było pewną różnice w warunkach na poszczególnych torach. "Gdy prognozy są takie, że wiatr będzie jeszcze mocniejszy, to po prostu łatwo byłoby o wypaczenie wyników finałów. Dlatego wszyscy musimy się uzbroić w cierpliwość i poczekać o jeden dzień dłużej. (...) Nie chcę pompować balonika, ale widać, że mocna jest dwójka Biskup - Ziętarski. Mirek to zawodnik naszego klubu, z którym jestem w kontakcie. On już był na igrzyskach i spokojnie do tego wszystkiego podchodzi. W półfinale zabrali się +do trójki+, która dawała awans i na końcówce w mojej ocenie nieco odpuścili, aby zachować jak najwięcej energii na finał" - uważa były reprezentant Polski. Jego zdaniem nie należy zapeszać, ale w środę duże szanse na walkę o podium mają także dwie czwórki podwójne. "To są jednak igrzyska. Będzie bardzo ciasno. Intuicja podpowiada mi jednak, że coś z wody nasi wioślarze w Tokio wyłowią. Trzymamy za to mocno kciuki. W czwórce podwójnej płynie zawodniczka naszego klubu Kasia Zillmann. Doskonale wiem, jak bardzo zależy jej na olimpijskim sukcesie" - podkreślił Winczura. Autor: Tomasz Więcławski