Plan był jasny i obowiązywał od wielu miesięcy: w tym roku 36-letni Małachowski miał zakończyć sportową karierę. Wszystko był zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach. No może poza jednym - nasz wyśmienity lekkoatleta żywił nadzieję, że w Tokio uda mu się zejść z koła z przytupem, po raz trzeci i ostatni stając na olimpijskim podium. Jednak epidemia koronawirusa, a wraz z nią powzięta we wtorek decyzja Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, wywróciła plany do góry nogami. Na szczęście nie do końca: Małachowski z wielkim rzucaniem wciąż chce się pożegnać olimpijskim startem w Tokio. - Przygotowuję się do igrzysk, choć dla mnie to bardzo trudna decyzja. Chodzi tu też o kwestię psychiki, bo już byłem nastawiony i przygotowany do tego, że wkrótce wystartuję w Tokio, a później na Memoriale Kamili Skolimowskiej i nastąpi koniec mojej przygody ze sportem. A teraz wychodzi na to, że jeszcze rok muszę poćwiczyć, co będzie wymagało zmiany podejścia i nastawienia - mówi w rozmowie z Interią Małachowski. - Podejrzewałem, że zapadnie taka decyzja i przy obecnej pandemii nie da się utrzymać tegorocznej daty igrzysk. Cała idea olimpizmu, poprzez równe szanse na przygotowania, legła w gruzach. Jednak dziś najważniejsze jest to aby wszyscy byli zdrowi. Sport sportem, ale życie mamy tylko jedno - dodaje nasz multimedalista największych imprez globu.