- Mówił trener, że niepotrzebnie wychodziłem w eliminacjach na prowadzenie. Rzeczywiście drugą "stówę" dałem bardzo szybko i to mnie później kosztowało. To było niepotrzebne, ale to był tylko bieg sprawdzający - mówił Patryk Dobek na temat biegu eliminacyjnego. Patryk Dobek wygrał pierwszy półfinał w biegu na 800 metrów na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Polak uzyskał czas 1:44.60, na prowadzenie wyszedł na ostatniej prostej, notując fenomenalny finisz. - Nie mam presji przed finałem, może mam oczekiwania, ale nie są wygórowane. Odpadło kilku dobrze przygotowanych zawodników, na przykład Mateusz Borkowski. W moim biegu były przepychanki, uważałem, żeby nie pakować się w środek, lepiej przechodzić z końca do przodu - stwierdził polski lekkoatleta. Igrzyska olimpijskie w Tokio trwają w najlepsze - Sprawdź już teraz - Jak ktoś biegnie spokojnie z tyłu, najważniejsze jest, żeby było z czego oddać, zmienić rytm i przejść raz, dwa, trzy do przodu. Czasami jest pół sekundy lub sekunda różnicy. To jest bardzo mało. Nazwiska nie biegają - oznajmił. Dobek uzyskał czas 1:44.60, a za nim na mecie zameldowali się Emmanuel Kipkurui (1:44.74) z Kenii i Jesus Tonatiu z Meksyku (1:44.77). W drugim półfinale biegł Mateusz Borkowski, ale dobiegł na metę jako ostatni z czasem 1:46.54.- Skupiam się na tym, żeby się dobrze czuć w biegu. To co zrobiła nasza złota sztafeta, to czapki z głów. Jesteśmy jedną drużyną. Lekkoatletyka to nasza drużyna, idziemy do przodu, to mobilizuje w tych ciężkich warunkach. Każdy niech robi swoje - dodał Dobek, który w przeszłości biegał przez płotki. Notował w Tokio Artur Gac