Po wygraniu lipcowego finału Ligi Światowej w piłce wodnej waterpoliści Czarnogóry wyszli na czoło rankingu, zatem na turniej olimpijski w Tokio jechali z ogromnymi apetytami na złoto. Nigdy go nie mieli, a występ Czarnogórców można jakoś porównać do historii polskich siatkarzy na olimpijskich arenach. Bałkańscy piłkarze wodni startowali na trzech ostatnich igrzyskach - w Pekinie, Londynie i Rio - i na każdych z nich dochodzili do półfinału, by zająć czwarte miejsce. Trzy razy byli blisko i trzykrotnie zostali bez upragnionego medalu. Dwukrotnie przegrali walkę o brąz z Serbią, a raz z Włochami. Teraz miało być inaczej. Niewielka Czarnogóra nie jest sportowym potentatem, ale akurat w piłce wodnej liczy się bardzo. Już w 2009 roku Czarnogórcy zostali mistrzami Europy, rok później - wicemistrzami, a w 2013 roku wywalczyli wicemistrzostwo świata. Gdy więc teraz otwierali światowe listy, wydawało się, że nadszedł ich czas. Tokio 2020. Piłka wodna nie dla Czarnogóry Nic z tego. Na turnieju piłki wodnej w Tokio zespół czarnogórski nie grał zbyt dobrze od początku. W grupie przegrali aż trzy mecze: 6-8 z Hiszpanią, 8-13 z Chorwacją i 6-12 z Serbią. Wyszli do ćwierćfinału, ale widać było, że mają kłopoty. W walce o strefę medalową szans nie dali im Grecy - pokonali Czarnogórę aż 10-4 i marzenia niewielkiego kraju prysły. W piątkowych półfinałach o finał olimpijski zagrają: Serbia z Hiszpanią oraz Grecja z Węgrami, które po słabym starcie turnieju złapali wiatr w żagle. Wygrali w ćwierćfinale z wicemistrzami olimpijskimi z Rio i mistrzami z Londynu, Chorwatami 15-11. Złota broni Serbia. Na dodatek Czarnogóra straciła też w Tokio swą drugą drużynę - piłkarki ręczne, które przegrały ćwierćfinał z Rosjankami 26-31. Czarnogóra wysłała na igrzyska 33 sportowców, z czego 28 to zawodnicy i zawodniczki dwóch gier zespołowych. Piłka ręczna to jedyny sport, w którym Czarnogóra miała medal olimpijski - srebro wśród kobiet w Londynie w 2012 roku.