Na wystawie, która została otwarta krótko przed rozpoczęciem zmagań olimpijskich w Tokio, prezentowanych jest blisko 50 strojów zarówno galowych, jak i sportowych, w jakich biało-czerwoni wystąpili w letnich i zimowych igrzyskach. Wiele z nich należy do największych polskich gwiazd sportu. Tokio 2020. Na wystawie m.in. dres Szewińskiej Najstarsze eksponaty to marynarka i szalik z Lake Placid, najnowsze to koszulka oraz spodenki lidera polskiej drużyny siatkarzy Wilfredo Leona, w której urodzony na Kubie zawodnik zadebiutuje w Tokio już w sobotę w spotkaniu z Iranem. Jest też m.in. czerwony dres Ireny Szewińskiej, w którym stanęła na najwyższym stopniu podium igrzysk w Montrealu (1976) odbierając złoty medal za triumf w biegu na 400 m. Z tych samych zawodów pochodzi numer startowy Polki - 277 oraz kolce najlepszej biegaczki w historii polskiej lekkoatletyki, przekazane przez Janusza Szewińskiego, męża zmarłej w 2018 roku wybitnej zawodniczki. Prezentowany jest także dres innej gwiazdy - Roberta Korzeniowskiego z Atlanty (1996), igrzysk na których zdobył swój pierwszy z czterech złotych medali olimpijskich w chodzie. Podziwiać można strój startowy oraz buty zapaśniczki Moniki Michalik z Rio de Janeiro (2016), gdzie w trzecim stracie olimpijskim wywalczyła brąz. Był to jednocześnie drugi medal w historii polskich kobiecych zapasów. Michalik - za radą psychologa sportowego, z którym wówczas współpracował - umieściła na butach napis "Zrób to". Miało to jej pomóc w zdobyciu upragnionego medalu. Eksponowana jest również koszulka Agnieszki Czopek z igrzysk w Moskwie (1980), na której firma przygotowująca odzież umieściła przez pomyłkę czerwonego zamiast białego orła. Pływaczka zdobyła brązowy medal w wieku niespełna 17 lat i przeszła do historii jako pierwsza Polka na podium olimpijskim. Do dziś jest najmłodszą polską medalistką igrzysk. Igrzyska olimpijskie. Zwiedzający zobaczą... galowe kożuszki Niemalże z każdym strojem wiąże się ciekawa historia, jak z galowymi kożuszkami z motywami zakopiańskimi uszytymi na zimowe igrzyska w Grenoble (1968). "Kożuszki cieszyły się ogromnym zainteresowanie sportowców z innych krajów. Wielu naszych reprezentantów sprzedawało je po olimpiadzie za astronomiczną wówczas dla Polaków kwotę 200 dolarów, podczas gdy dieta dzienna wynosiła... pół dolara. Ale były też wymiany barterowe. Słynny narciarz francuski Jean Claude Killy, trzykrotny złoty medalista tych igrzysk, za kożuszek dał Andrzejowi Bachledzie-Curusiowi swoje narty zjazdowe. O takim sprzęcie polski zawodnik mógł tylko marzyć" - powiedziała kuratorka wystawy Marta Marek. Przygotowywała ją przez blisko dwa lata, gromadząc zbiory od osób prywatnych, jak i te należące do muzeum, ale przechowywane w magazynach. "Równie ciekawa historia wiąże się ze strojem Jana Kowalczyka. Jego koń Artemor zupełnie nie chciał 'współpracować' na treningach z jeźdźcem, gdy ten ubrany był w olimpijski kostium startowy. Przyzwyczajony był bowiem do żołnierskiego munduru, w którym Kowalczyk najczęściej rywalizował jako zawodnik wojskowego klubu CWKS Legia. W ostatniej chwili, tuż przed konkursem, mundur dotarł do Moskwy dzięki zaangażowaniu kilku osób, w tym żony zawodnika Grażyny" - przypomniała wydarzenia sprzed 41 lat zakończone złotym medalem polskiego jeźdźca w skokach przez przeszkody. Na wystawie można też zobaczyć biało-czerwoną sukienkę, w jakiej polskie zawodniczki będą uczestniczyć w piątkowej ceremonii otwarcia igrzysk w Tokio. Jej góra została zrobiona przez firmę 4F z materiału pozyskanego z recyklingu butelek PET, zaś dół z włoskiej tkaniny strukturalnej zwanej gofrem, ponieważ jej faktura przypomina właśnie powierzchnię tego ciastka. Stroje sportowe znacznie się zmieniły Porównując stroje polskich sportowców z XXI wieku do ubrań z czasów olimpiad przypadających na lata PRL nie sposób zauważyć siermiężności dawnych ubiorów, jak choćby niebieskiego dresu ze sztucznych włókien, jaki musieli nosić uczestnicy zimowych zmagań w Innsbrucku w 1976 roku. "Od lat 60. w kolekcji strojów olimpijskich były ubiory galowe, sportowe oraz do tzw. codziennego użytku, czyli casual. Taki komplet mieli na pewno polscy olimpijczycy w Tokio w 1964 r. Obecnie wyprawka olimpijska każdego sportowca składa się z kilkudziesięciu elementów, kobiety mają nieco więcej niż panowie. To nie tylko stroje czy buty, ale liczne dodatki, np. czapeczki, apaszki, plecaki czy wachlarze oraz kimona, które przygotowano specjalnie na igrzyska w Tokio. Są też klapki - popularnie zwane japonkami. Wiele z dodatków zawiera element japońskiej flagi przedstawiającej czerwony dysk na białym tle" - dodała. Wystawa będzie prezentowana w muzeum do końca września.