Wtorkowa decyzja Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego o zmianie z powodu koronawirusa daty zaplanowanych pierwotnie na przełom lipca i sierpnia igrzysk nie stanowi dla Salukwadze żadnego problemu. "Pracujemy właśnie nad zmianą mojego programu treningowego i nic złego się nie dzieje. Najważniejsze jest teraz zdrowie" - podkreśliła 51-letnia zawodniczka w rozmowie z agencją AP.Brała udział we wszystkich kolejnych igrzyskach począwszy od 1988 roku. W debiucie, gdy startowała jeszcze w barwach Związku Radzieckiego, wywalczyła złoto oraz srebro, a 20 lat później - już jako reprezentantka Gruzji - dołożyła do swojego dorobku jeszcze brąz.Doświadczona strzelczyni nie wyznaczyła jeszcze daty zakończenia kariery, ale zaznaczyła, że rozpoczynanie każdego kolejnego cyklu olimpijskiego jest coraz trudniejsze."Fizyczne obciążenia to jedno, ale doświadczenie jest dużym atutem i odgrywa dużą rolę" - przyznała.Przełożenie igrzysk ma w jej przypadku także zaletę. W grudniu przeszła operację okulistyczną i potrzebuje jeszcze czasu, by zaadaptować się do zmian. Obecnie przechodzi dwutygodniową kwarantannę w domu po powrocie z Azerbejdżanu. Wolny czas wykorzystuje m.in. na grę w tenisa stołowego ze swoim synem Cotne Maczawarianim. Ten poszedł w ślady mamy i także uprawia strzelectwo, a debiut olimpijski zaliczył cztery lata temu.Salukwadze przepustkę na igrzyska w Tokio wywalczyła w 2019 roku. Światowa federacja przekazała agencji AP, że zdobyte już kwalifikacje - mimo zmiany terminu - zachowają ważność. Gdy Gruzinka wystartuje w tej imprezie, to ustanowi rekord pod tym względem wśród kobiet. Ośmiokrotnie, poza nią, dokonały tego dotychczas włoska kajakarka niemieckiej narodowości Josefa Idem oraz kanadyjska wioślarka Lesley Thompson-Willie. Obie zakończyły już kariery. Rekordzistą wszech czasów jest jeździec Ian Millar, który brał udział w zmaganiach olimpijskich 10 razy. 73-letni Kanadyjczyk przeszedł na sportową emeryturę w ubiegłym roku.Bogate doświadczenie życiowe Salukwadze sprawiło, że ze spokojem podchodzi do obecnej pandemii."Przeżyłam wojnę, przeżyłam głód. Żyliśmy bez światła czy gazu. W latach dziewięćdziesiątych przeszliśmy przez znacznie gorsze rzeczy niż koronawirus. Ważna była wówczas przyjaźń i powszechne zjednoczenie" - podkreśliła.