- Końcowe metry to była męczarnia. Źle widziałam, zastanawiałam się, dlaczego przesunęli linię mety. Na szczęście nogi wytrzymały i dobiegłam. W takim stanie jak dziś jednak nigdy nie byłam. Wiedziałam, że wygrałam, ale... niewiele więcej - powiedziała urodzona w Etiopii reprezentantka Holandii po triumfie w biegu na 10 000 m. - Nie miałam siły się cieszyć. Po przekroczeniu mety po prostu upadłam, nie mogłam oddychać - dodała. Był to jej szósty i najdłuższy bieg na igrzyskach. Poza tym trzykrotnie startowała na 1500 m, co przyniosło jej brązowy medal, a dwa razy pokonała 5000 m, również wygrywając finał. Na Stadionie Olimpijskim w Tokio pokonała 65 okrążeń, a łącznie przebiegła 24,5 km. Gdy po opatrzeniu przez lekarzy, ze stopami okrytymi lodem, doszła do siebie, wzięła holenderską flagę i wykonała rundę honorową. Później ze łzami w oczach powiedziała: Jestem ogromnie szczęśliwa. Czuję ulgę, że to koniec. Wreszcie mogę się spokojnie wyspać, bo do tej pory budziły mnie koszmary, że podjęłam złą decyzję o starcie na trzech dystansach. Kibicuj naszym na IO w Tokio! - Sprawdź Studio Ekstraklasa na żywo w każdy poniedziałek o 20:00 - Sprawdź! Wcześniej trzema medalami w konkurencjach indywidualnych w jednych igrzyskach mogła się z lekkoatletek pochwalić tylko inna Holenderka - Fanny Blankers-Koen. Ale ona w 1948 roku startowała na 100, 200 metrów i 80 przez płotki. Dlatego 28-letnią Hassan, która w 2008 roku wyemigrowała z Etiopii, a od 2013 roku reprezentuje Holandię, bardziej można porównywać do legendarnego Emila Zatopka. Długodystansowiec nazywany "czeską lokomotywą" w 1952 roku w Helsinkach wygrał biegi na 5000, 10 000 metrów oraz... maraton. W ostatnich latach granicą nie do pokonania były dla najlepszych, m.in. Brytyjczyka Mo Faraha, dwa dystanse. - Czy kolejnego dnia stanęłabym znowu na starcie? Nie! Marzę, by napić się kawy i odpocząć - podsumowała biegaczka. pp/ wkp/