Przed podwójnie punktowanym wyścigiem medalowym z udziałem 10 czołowych zawodników Myszka zajmował czwarte miejsce i miał nawet szansę na srebrny medal. Sędziowie przerwali jednak wyścig Polaka, bowiem uznali, że popełnił on falstart.Ten sam przepis złamali także wyprzedzający go deskarze - drugi Francuz Thomas Goyard oraz trzeci Włoch Mattia Camboni. Ostatecznie Goyard wywalczył srebrny medal, ale Włoch spadł na piątą, a Myszka na szóstą pozycję. Triumfował Holender Kiran Badloe, a trzeci był Chińczyk Kun Bi. - Kiedy zobaczyłem wyniki, to nie mogłem w to uwierzyć. Piotrek zasłużył na medal, walczył jak lew, wyciągnął wnioski po Rio de Janeiro. Pękło mi serce. Wiem, co on czuje, bo też byłem na IO czwarty. To jest coś, co też mi się często zdarzyło. Szkoda, że w jego przypadku stało się to w takim momencie - powiedział Mateusz Kusznierewicz, mistrz olimpijski z Atlanty 1996 r. w żeglarstwie (klasa finn).Myszka zapewnił, że przedwczesny start nie był spowodowany stresem czy nerwami. - Po tym wyścigu chwilę z nim rozmawiałem. Powiedziałem mu, że jest bohaterem i nadal jest najlepszy na świecie, ale dobrze wiemy, co on czuje. Trudno mi o tym mówić - dodał Kusznierewicz. Czytaj całość na stronie Polsatu Sport