Jelińska jest jedyną Polką w turnieju florecistek. Nie udało się zakwalifikować drużynie, choć brakowało niewiele. 28-latka awans na igrzyska wywalczyła dopiero niespełna trzy miesiące temu. Pod koniec kwietnia wygrała w Madrycie kontynentalny turniej kwalifikacyjny. - Po powrocie z turnieju musiałam porządnie odpocząć, przede wszystkim psychicznie, miałam kilka dni wolnego. Niestety, międzynarodowych startów już żadnych nie było w kalendarzu. W maju wzięłam udział tylko w Pucharze Polski i mistrzostwach kraju, na obu imprezach zajęłam drugą lokatę - wspomniała. Do igrzysk przygotowywała się m.in. na obozach w Jachrance i w Poznaniu. Sparingpartnerkami były jej koleżanki z kadry, ale także pojawiły się zagraniczne florecistki. - W niektórych krajach sezon się zakończył, zawodniczki nie mają z kim trenować. Do Jachranki na zgrupowanie przyleciały Ukrainki, Tunezyjka i Turczynka. To była dla mnie przynajmniej jakaś odmiana - wspomniała zawodniczka AZS AWF Poznań. Jelińska o oczekiwaniach przed Tokio 2020 Pod koniec czerwca poleciała do Rosji, gdzie miała okazję potrenować z wymagającymi rywalkami z topu światowego rankingu. Trener klubowy zawodniczki Włodzimierz Węcławek przyznał, że sparingi z Rosjankami były niezwykle pożytecznym sprawdzianem. - Byliśmy naprawdę miło zaskoczeni. Poziom bardzo wysoki, tam było 10 czy 11 najlepszych florecistek Rosji. Między liderką rankingu Inną Derigłazową a tą 10. zawodniczką nie ma aż tak ogromnej różnicy. Warunki pobytowe też bez zarzutu, tyle tylko, że w związku z restrykcjami byliśmy zamknięci w ośrodku. Na zgrupowaniu były także reprezentacje Egiptu i Turcji, może to nie za mocne nacje, ale zawsze to coś nowego. Nigdy wcześniej nie byliśmy na takim zgrupowaniu, Rosjanie raczej niechętnie wpuszczają do swojego ośrodka zawodników z innych krajów - przekazał PAP Węcławek. Szkoleniowiec męskiej kadry florecistów poleci z Jelińską do Tokio, choć trenerem kobiecej reprezentacji jest Paweł Kantorski. Jak zapewnił, nie było tu żadnych podtekstów. - Prezes związku uznał, że to trener Kantorski powinien lecieć do Tokio, natomiast on sam zrezygnował, być może też ze względów zdrowotnych. Naprawdę nie ma co szukać sensacji, tu nie było żadnego konfliktu, z Pawłem znamy się blisko 50 lat - zapewnił Węcławek. Jelińska ze spokojem mówi o swoich celach. Przez ostatnie półtora roku odbyły się tylko jedne zawody Pucharu Świata, dlatego jej zdaniem turniej olimpijski może przynieść niespodzianki. - Chcę po prostu dobrze powalczyć, pokazać dobrą szermierkę. To są moje pierwsze igrzyska i czuję pewną presję, natomiast jestem świadoma tego, że przede mną jeszcze sporo pracy. Cel? No cóż, każdy marzy o medalu, ale miejsce w "ósemce" byłoby dobrym wynikiem. Liczę, że to wyżej rozstawione rywalki będą pod dużo większą presją i w tym mogę upatrywać swojej szansy - zaznaczyła. W turnieju olimpijskim nie ma losowania, a drabinka powstaje na podstawie rankingu. W rywalizacji na igrzyskach nie ma pojedynków grupowych i jest przede wszystkim jest dużo mniej uczestników niż w mistrzostwach globu, Europy czy zawodach Pucharu Świata. Według Węcławka, jego podopieczna będzie walczyć najpierw o awans do najlepszej "32" (do turnieju zostało zgłoszonych 34 zawodniczki). W przypadku zwycięstwa, w 1/16 finału prawdopodobnie trafi już na jedną z faworytek. - Martyna, jeśli chodzi o rozstawienie, jest trzecia od końca w stawce. Wszystko wskazuje więc na to, że zmierzy się albo z Derigłazową, albo z trzecią w światowym rankingu Francuzką Ysaorą Thibus. No cóż, jeśli marzy się o zaistnieniu w takim turnieju, trzeba z kimś z czołówki wygrać. Hubert Hurkacz też musiał coś takiego zrobić, by awansować do półfinału Wimbledonu. Należy wyjść na walkę z podniesioną głową i niech to ta Rosjanka czy Francuzka się boi. Bo jak ona przegra, to dopiero wtedy będzie kompromitacja. Złotych gór nie obiecujemy, ale nie lecimy do Tokio na wycieczkę" - podsumował szkoleniowiec. Turniej indywidualny we florecie kobiet rozegrany zostanie w niedzielę 25 lipca. autor: Marcin Pawlicki lic/ pp/