Reprezentantka Polski pięć lat temu odniosła największy sukces w karierze, zdobywając wicemistrzostwo olimpijskie. Jak przyznała, to pozwoliło jej poczuć sportowe spełnienie, dlatego przed kolejnym startem na igrzyskach nie nakłada na siebie zbyt wielkiej presji. "Staram się sobie powtarzać, że już nic muszę i nie mam już nic do udowodnienia. No chyba, że jeszcze samej sobie, iż potrafię powalczyć. Czy jestem spełniona? Na pewno tak, choć prawdziwe spełnienie jest wówczas, gdy sportowiec osiąga ten najwyższy szczyt. Nie ukrywam, że też chciałabym tego doświadczyć. Natomiast, jeśli moja kariera zakończy się z tym srebrnym medalem, to na pewno nie będę ubolewać. Zrobiłam coś wielkiego, czym jest medal olimpijski w konkurencji indywidualnej" - przyznała. Walczykiewicz dodała, że igrzyska będą dużą niewiadomą, bowiem w ubiegłym roku nie odbyły się żadne zawody międzynarodowe. W tym sezonie zawodnicy rywalizowali w mistrzostwach Europy i w dwóch zawodach Pucharu Świata, choć impreza w rosyjskim Barnauł miała nieco skromniejszą obsadę. Kajakarka KTW Kalisz przez dwa ostatnie lata nie miała też okazji zmierzyć się ze swoją największą konkurentką w ostatnich latach - Nowozelandką Lisą Carrington. "Niektóre kraje trochę inaczej przygotowywały się, nie każdy wszystko pokazuje w internecie. Nie wszyscy też startowali w mistrzostwach Europy czy Pucharach Świata. Trudno powiedzieć, czego można się spodziewać, bo też mogą pojawić się nowe, mocne zawodniczki. Na pewna jedną z nich będzie Brytyjka Deborah Kerr, która w maju wywalczyła kwalifikację. O wszystkim przekonamy się na miejscu" - zaznaczyła. Jej zdaniem, wśród głównych kandydatek do medalu należy upatrywać także aktualną mistrzynie Europy Dunkę Emmę Jorgensen, Hiszpankę Teresę Portelę oraz Węgierkę Dorę Lucz. "W Tokio w jedynkach czy na 200 m, czy na 500 m każdy kraj będzie mógł wystawić po dwie zawodniczki. A co za tym idzie, będzie startować dużej więcej zawodników niż w ostatnich igrzyskach, a stawka będzie jeszcze silniejsza. Z tego co widziałam, być może trzeba będzie popłynąć w trzech wyścigach, by awansować do finału, bowiem doszła nowa runda - ćwierćfinały. Droga do finału będzie długa i niezwykle trudna" - tłumaczyła. W czerwcu w Poznaniu 33-letnia kajakarka wywalczyła brąz mistrzostw Starego Kontynentu. Jak zaznaczyła, szczyt formy ma przyjść jednak dopiero na początku sierpnia. Tokio 2020. Walczykiewicz: Moja dyspozycja wzrośnie "Trudno w tej chwili porównywać moją obecną formę do tej, w jakiej byłam przed Rio. Plusem jest to, że nadal utrzymuję się w czołówce światowej, co pokazałam w ME. Jakiś poziom trzymam i póki co z niego nie spadam. Myślę, że do pierwszego startu moja dyspozycja jeszcze wzrośnie" - zapewniła. Walczykiewicz pojawi się także na starcie jedynek na 500 m, choć w ostatnich latach rzadko rywalizowała w tej konkurencji. Drugą Polką, która wystąpi w tej konkurencji będzie Justyna Iskrzycka. "W kadrze były szybsze dziewczyny na 500 m, dlatego sporadycznie startowałam na tym dystansie. Teraz jest szansa wystawienia dwóch osad, więc trener Tomasz Kryk zaproponował, żebym spróbowała sił w tej konkurencji. A że moje +500+ wyglądają ostatnio coraz lepiej, to jestem dobrej myśli. Na pewno sam udział w finale byłby już bardzo dobrym wynikiem, choć przy takiej silnej obsadzie, awans do kolejnej rundy będzie już dla mnie sukcesem" - przyznała. Igrzyska w Tokio będą ostatnimi, gdzie kajakarze i kajakarki powalczą o medale na dystansie na 200 m. Po raz pierwszy na najkrótszym dystansie rywalizowano w 2012 roku w Londynie. Międzynarodowa Federacja Kajakowa (ICF) w ubiegłym roku zdecydowała, że na kolejnych igrzyskach w Paryżu w miejsce jedynek na 200 m wprowadzone zostanie kajakarstwo ekstremalne. "To wielka strata dla kajakarstwa klasycznego. Dużo młodych zawodników z potencjałem sprinterskim nie będzie miało szansy pokazać się na igrzyskach. Jest to bardzo widowiskowa rywalizacja i szkoda, że nie pozwolono rozwijać się tej konkurencji. Ja się tylko cieszę, że akurat moja kariera zbiegła się w czasie z tym, gdy na igrzyskach rozgrywane są jedynki na 200 m" - zwróciła uwagę. Wicemistrzyni igrzysk w Rio ubolewa, że w Tokio zabraknie kibiców na trybunach, przez co zawody nie będą miały już prawdziwie olimpijskiej atmosfery. "Te igrzyska nie tracą na wartości, to będą przecież prawdziwe medale olimpijskie. Smutno jednak, że odbędą się bez publiczności na trybunach. Bo to miało być święto całego sportowego świata. Cieszę się, że przeżyłam Londyn i Rio, gdzie podczas ceremonii zakończenia igrzysk niosłam polską flagę. I mówię do tych młodszych dziewczyn: +trenujcie dalej ciężko, bo już za trzy lata jest Paryż. I może przeżyjecie igrzyska z kibicami i z ich niepowtarzalną atmosferą i otoczką+" - podsumowała utytułowana kajakarka. Zmagania kajakarzy rozpoczną się 2 sierpnia. autor: Marcin Pawlicki