Stosunek do igrzysk, które pierwotnie miały się odbyć tego lata, dzieli japońskie społeczeństwo i przedstawicieli świata tamtejszej polityki. Oficjalnie kampania wyborcza ruszyła w czwartek. Tamtejsze media największe szanse dają Koike, która - zgodnie z przypuszczeniami - broni przełożonej z powodu koronawirusa imprezy. - Igrzyska muszą zostać utrzymane, o ile warunki sanitarne pozwolą na ich bezpiecznie zorganizowanie. Dzieci, młodzież i sportowcy z niecierpliwością czekają na nie. Oczywiście, musimy obserwować ewolucję pandemii. Kluczowe jest pytanie, czy szczepionka będzie gotowa w przyszłym roku. Ścigamy się z czasem. Ale igrzyska w Tokio mogą być postrzegane jako główny cel globalny. Możliwość ich organizacji będzie zobrazowaniem zwycięstwa wszystkich nad koronawirusem - podkreśliła. Pierwsza w historii zmiana terminu zmagań olimpijskich była dużym wyzwaniem dla administracji prawie 68-letniej gubernator. Wciąż nie oszacowano, jakiej wielkości dodatkowe wydatki to oznacza. Dziennikarze podają, że będzie to między 2 a 6 miliardów dolarów. Przemowa Koike nie przypadła do gustu wielu z jej politycznych konkurentów. Będący w przeszłości aktorem Taro Yamamoto zdecydowanie opowiada się za rezygnacją z organizacji igrzysk. - Te pieniądze powinny zostać wydane na pomoc osobom, które najbardziej ucierpiały ekonomicznie z powodu pandemii. Igrzyska powinny zostać odwołane. Nie mamy dziś gwarancji, że to będzie bezpieczna impreza - argumentował. Zwrócił on uwagę, że w związku ze zmaganiami olimpijskimi do stolicy Japonii przybyć ma ok. 11 tysięcy sportowców z ponad 200 krajów, zaraz potem 4,4 tys. paraolimpijczyków, a także tysiące oficjeli, trenerów i dziennikarzy. Porównał on to do scenariusza filmu katastroficznego. - Tokio stanie się wylęgarnią choroby za sprawą przyjęcia tak wielu osób z całego świata. Powinniśmy poinformować Międzynarodowy Komitet Olimpijski, że nie będziemy w stanie zorganizować tej imprezy bezpiecznie - apelował. Takiego samego zdania jest prawnik Kenji Utsunomiya, który powołuje się na opinie naukowców. Inny z kandydatów Taisuke Ono z kolei również jest zdania, że niemożliwe będzie przeprowadzenie igrzysk latem 2021 roku. Zamiast tego jednak zaproponował kolejne ich przełożenie na 2024 roku, kiedy mają się odbyć zmagania olimpijskie w Paryżu. - Przegląd całego projektu igrzysk w ciągu roku i sprowadzenie ludzi z całego świata wydaje się niemożliwe i niebezpieczne. Zwłaszcza że nie ma jeszcze szczepionki na Covid-19. Dlatego mądrzej będzie porozmawiać teraz z Paryżem i MKOl, by przesunąć obie imprezy lub zorganizować je wspólnie - częściowo w jednym mieście, a częściowo w drugim - zasugerował. an/ krys/