Polski biegacz rozpoczął spokojnie, a tempo biegu nie było wysokie. Stało się jasne, że liczyć się będzie końcówka, i że Dobek będzie musiał zawalczyć o dwie czołowe lokaty. Najnowsze informacje z igrzysk olimpijskich - SprawdźTaki właśnie był scenariusz w finałowej fazie tego wyścigu. Dobek znalazł miejsce tuż przy krawężniku, choć wcześniej na łuku był tam mocno blokowany, to zebrał się do ataku na prostej i odskoczył od rywali. Uzyskał czas 1:44.60, a za nim na mecie zameldowali się Emmanuel Kipkurui (1:44.74) z Kenii i Jesus Tonatiu z Meksyku (1:44.77). W drugim półfinale biegł Mateusz Borkowski, ale dobiegł na metę jako ostatni z czasem 1:46.54.- Ułożył mi się ten bieg bardzo dobrze. Trzeba było zmusić się i powiedzieć sobie, że trzeba już gonić. Ciężko się biegło, ale trzeba było wykrzesać w sobie siły, by wywalczyć sobie pozycję do ataku. Błędy rywali otwierały mi pierwszy tor, bo inaczej bym nie wszedł do finału. Ten sezon jest dla mnie wyjątkowy i fajnie się czuje. Denerwuje się, ale staram się uspokoić, ryzyko jest, ale też rozsądek i olimpijski spokój - powiedział Dobek na antenie "TVP Sport".MR