Kosowo debiutowało na igrzyskach olimpijskich dopiero w 2016 roku w Rio de Janeiro, gdyż wcześniej nie było uznawane przez społeczność międzynarodową. I od razu w debiucie kosowscy sportowcy sięgnęli po złoto. Majlinda Kelmendi przeszła do historii dzięki olimpijskiemu zwycięstwu. Wtedy wydawało się to jakąś ekstrawagancją, wszak w judo i sportach walki mistrzami olimpijskimi zostają reprezentanci niewielkich państw. To, co robi jednak Kosowo teraz upewnia nas, że w judo jest potęgą. W Tokio najpierw po złoto sięgnęła Distria Krasniqi, która wygrała rywalizację w kategorii 48 kg po wygranej w finale z Japonką Funą Tonaki. W poniedziałek dołączyła do niej Nora Gjakova, która podobnie jak rodzeństwo Abe, na igrzyskach startowała wraz ze swoim bratem Akilem i to tego samego dnia. On medalu nie zdobył, ale jego siostra została mistrzynią kategorii 57 kg. Tokio 2020. Kosowo fenomenem światowego judo Nora Gjakova pokonała kolejno: Holenderkę Sannę Verhagen, Słowenką kaję Kajzer, Japonkę Tsukasę Yoshidę i wreszcie w finałowym starciu okazała się lepsza od Francuzki Sarah-Leonie Cysique. Kosowska judoczka triumfowała w wieku 29 lat, chociaż starty międzynarodowe zaczęła stosunkowo późno. Nie mogła występować na światowych arenach póki Kosowo nie było do nich dopuszczone. W 2010 roku na przykład walczyła na mistrzostwach świata juniorek w Maroku pod neutralną flagą. Jej medal Igrzysk Europejskich w Baku w 2015 roku był pierwszym krążkiem tej rangi dla Kosowa już pod jego flagą. Medal mistrzostw świata z 2013 roku Majlindy Kelmendi przyznano bowiem Kosowu post factum.Niewiele jest krajów tak małych, które wyspecjalizowałyby się w jednym sporcie jak Kosowo w judo. W tym niedużym kraju działa 12 klubów tego stylu walki, które powstawały zwłaszcza po tych udanych igrzyskach w Rio i sukcesie Majlindy Kelmendi. Zrzeszają 250 zawodniczek i 750 zawodników. Z grona zatem zaledwie 250 kobiet uprawiających judo Kosowo zdołało trzy z nich osadzić na najwyższym stopniu podium, co absolutny fenomen.