Ta klątwa wisi nad polskimi siatkarzami przez cały czas ich rekordowych występów olimpijskich w XXI wieku. Byli mistrzowie olimpijscy z Montrealu z 1976 roku nie mogą w czasach nowożytnych przejść przez fazę ćwierćfinałową, a często decydowała o tym pozycja w rozgrywkach grupowych W 2004 roku w Atenach polscy siatkarze wpakowała się w ćwierćfinale na Brazylię, gdyż w grupie zajęła dopiero czwarte miejsce. Przegrała 0-3. W Pekinie w 2008 roku po dramatycznym meczu biało-czerwonych wyeliminowali w ćwierćfinale Włosi 2-3 - w tym wypadku skierowała Polskę na nich trzecia pozycja po fazie grupowej. W Londynie w 2012 roku polscy siatkarze zajęli drugie miejsce w grupie i to wpakowało ich w ramiona Rosji, która wygrała z nimi 3-0. Wreszcie w 2016 roku w Rio de Janeiro siatkarze Polski zajęli drugą pozycję i wpadli na USA. Też przegrali.CZYTAJ TAKŻE: Najgorszy start siatkarzy na igrzyskach od ćwierćwieczaTo pokazuje, że pozycja w fazie grupowej jest niezwykle istotna, zwłaszcza że w turnieju tokijskim druga grupa jest niezwykle trudna i gra w niej kilka bardzo mocnych ekip. Zajęcie pierwszej pozycji w swojej pozwoli trafić na kogoś z czwartego miejsca grupy sąsiedniej, a zatem np. Argentynę czy przeżywającą problemy Francję, a nie ekipy Brazylii, Rosji czy Stanów Zjednoczonych. To może się okazać kluczową kwestią w walce o upragniony medal. Polska zaczęła igrzyska w Tokio od porażki z Iranem 2-3, co wydawało im się na dzień dobry odbierać szanse na wygranie grupy. Jednakże Irańczycy przegrali w środę do zera z Kanadą i szansa znów się otworzyła. Kanadyjczycy bowiem z kolei przegrali z Japonią. Przed Polakami jeszcze dwa mecze - z Japonią (30 lipca, godz. 7.20) oraz Kanadą (1 sierpnia, godz. 2). Wygranie ich powinno dać pierwsze miejsce i wielce prawdopodobne starcie z Argentyną albo Francją w ćwierćfinale.