22-letni Australijczyk dwa lata temu był objawieniem mistrzostw świata. W wielkim stylu doszedł do półfinału, do którego też nie wyszedł z powodu kontuzji. Z miejsca stał się jednak jednym z dwóch-trzech faworytów do złota w Tokio. Tym bardziej, że czas grał na jego korzyść. I gdy wydawało się, że wszystko idzie po jego myśli, nadeszły fatalne wiadomości. Huni lał Gallena przez dziewięć rund, by zastopować go w dziesiątej. Twarda głowa byłego rugbysty zebrała sporo. A zadając jeden z tych ciosów Justis nabawił się kontuzji ręki. Jak sam przyznaje, prawdopodobnie nabawił się jej już w pierwszej, najpóźniej w drugiej rundzie! Boksował jednak dalej, a uraz się pogłębił. Huni może pauzować nawet pięć miesięcy! "Justis Huni jest zdruzgotany" Co ciekawe okazało się, że Huni już podczas przygotowań, po sparingach z Semisi Kalu (4-0-2, 1 KO), miał problemy z oboma dłońmi. Ale pieniądze do wzięcia były tak duże, że wyszedł do starcia z Gallenem. Teraz pewnie żałuje... - Z ciężkim sercem muszę was poinformować, że nie spełnię swojego marzenia o reprezentowaniu Australii podczas igrzysk olimpijskich. Wszystko legło w gruzach. Jestem bardzo rozczarowany, ale wiem też, że wrócę jeszcze silniejszy - powiedział Huni. - Justis jest zdruzgotany. Martwię się, bo znosi to naprawdę źle - przyznaje Rockie Huni, ojciec i trener młodego prospekta. Huni przejdzie w najbliższych dniach operację, po której przez sześć tygodni będzie miał unieruchomioną rękę.