Polka doskonale wie, jak smakuje sukces na japońskiej ziemi, bo to właśnie w Tokio przed dwoma laty sięgnęła po brązowy medal mistrzostw świata. I wtedy także potrzebowała bić się w repasażu, aby zapewnić sobie pojedynek o miejsce w najlepszej trójce. Dziś w hali Nippon Budokan, gdzie toczy się rywalizacja judoków, 24-latka z Rybnika zaprezentowała się bardzo dobrze. Kowalczyk poradziła sobie z Hedvig Karakas z Węgier i Telmą Monteiro z Portugalii, ale w ćwierćfinale musiała uznać wyższość mistrzyni globu Kanadyjki Jessiki Klimkait. Polka jednak ciągle pozostaje w grze, a wszystko rozstrzygnie właśnie starcie z Liparteliani, które ma rozpocząć się o godz. 17 czasu lokalnego. Trzymamy kciuki za Polaków w Tokio! Sprawdź terminarz igrzysk olimpijskich - Julka miała trudne losowanie, trafiając na mocne i utytułowane przeciwniczki. Teraz zmierzy się bardzo dobrze nam znaną Gruzinką, niezwykle silną i uzdolnioną. Nie znam taktyki, jaka zostanie na ten pojedynek ustalona z trenerem, ale sądzę, że jeśli będzie ją trzymała na dystans, to ma szansę wygrać. Natomiast jeśli będzie doprowadzała do siłowych przesileń, wtedy będzie jej bardzo ciężko. To jednak bardzo silna zawodniczka - powiedział Interii ojciec zawodniczki Juliusz Kowalczyk, piastujący funkcję wiceprezesa Polskiego Związku Judo oraz prezes KS Polonia Rybnik. Jak sam podkreślił, po turnieju nikt nie będzie szukał łatwych usprawiedliwień. - Przyjechaliśmy na ten turniej najlepiej przyszykowani, jak tylko mogliśmy się przygotować - dodał szef ekipy olimpijskiej polskich judoków. Artur Gac z Tokio