Po wywalczeniu olimpijskiego brązu Paweł Fajdek wreszcie może zrzucić z siebie ogromną presję. Upragniony medal w Tokio daje czterokrotnemu mistrzowi świata stabilną przyszłość, na co wpływ będzie mieć m.in. olimpijska emerytura. A to, jak sam przyznał, jest i było dla niego niezwykle ważne. W Japonii, po raz drugi w karierze na igrzyskach musiał uznać wyższość złotego medalisty Wojciecha Nowickiego. - Po kwalifikacjach wiedziałam, że Wojtek jest bardzo mocny i że finale będzie w stanie dołożyć jeszcze dwa, trzy metry i tak się stało. Był świetnie dysponowany zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym. Natomiast po kwalifikacjach Pawła nie za wiele wiedzieliśmy. Wiem, że one bardzo dużo go kosztowały. Po nieudanych igrzyskach w Rio de Janeiro Paweł przeżył traumę, a traumę zapamiętuje ciało i głowa. I to się u niego odezwało w konkursie, zwłaszcza w kwalifikacjach bardzo mocno. To co się stało pięć lat temu było bardzo trudne do przeżycia. Tamte igrzyska mocno siedziały mu w głowie, był bardzo zestresowany. Po igrzyskach w Brazylii zaczęłam z nim współpracę na nowo. Był nawet taki czas, gdy się zastanawiał czy wystartuje w imprezie głównej. Korzystałam wtedy w naszej współpracy z pomocy psychologów m.in. prof. Jana Blecharza, Dariusza Nowickiego i Nikodema Żukowskiego. Zastosowałam kilka technik i powiedziałam Pawłowi: należysz do wielkich szczęściarzy, bo masz ogromną pamięć mięśniową - mówi trenerka Pawła Fajdka w latach 2001-2010 i 2016-2020. Tuż po konkursie w Tokio Paweł Fajdek zapowiedział, że ma apetyt na kolejne medale igrzysk i że planuje na nich wystartować jeszcze dwa razy. - Jeśli Paweł zadba o odpowiednią regenerację to na następnych igrzyskach w Paryżu może powalczyć o bardzo wysokie miejsce. Regeneracja będzie odgrywać niezwykle ważną rolę, bo on jest już w treningu od dwudziestu lat. Na pewno jednak o poprawienie wyniku nie będzie łatwo. W górę pójdą jeszcze możliwości Wojtka Nowickiego. Paweł będzie się musiał bardzo mocno spiąć i przypilnować wielu rzeczy. Możliwości ma jednak niezwykłe. To jest w tej chwili człowiek, który ma na świecie najlepsze czucie sprzętu i fantastyczną pamięć mięśniową - dodaje Jolanta Kumor. Kibicuj naszym na IO w Tokio! - Sprawdź "Anita Włodarczyk jest w stanie rzucać jeszcze dalej" Z Tokio polscy młociarze przywiozą do Polski cztery medale. Oprócz Wojciecha Nowickiego i Pawła Fajdka na podium stanęła także Anita Włodarczyk i Malwina Kopron. Pierwsza po raz trzeci w historii wywalczyła złoty medal igrzysk i przeszła do historii. Nawet sama siebie nazwała "królową". - Osiągnięcia Anity są imponujące. Także to, w jakim stylu wróciła po kontuzji. Uważam, że ona jest w stanie jeszcze dalej rzucać młotem. Czas jednak pokaże, jak to u niej będzie ze zdrowiem. Kiedy jest się młodzikiem najważniejszy jest talent, a kiedy jest się już dojrzałym zawodnikiem, to najważniejsze jest zdrowie, aby móc pracować - twierdzi "mama" polskiego młotu. Historyczny sukces w Tokio odniosła Malwina Kopron. Po konkursie Polka się popłakała, w ostatnim czasie zmagała się ze sporymi zdrowotnymi problemami. - Medal Malwiny mnie nie zaskoczył. Przed konkursami mówiłam, że mamy cztery szanse medalowe, dwie u kobiet i dwie u mężczyzn. Ona była zaprogramowana, że może rzucać powyżej siedemdziesięciu sześciu metrów i dobrze o tym wiedziała, wypowiadając się po kwalifikacjach. Zrobiła kawał fantastycznej roboty. Poskładała wiele rzeczy, dojrzała jako zawodniczka. Bardzo jej gratuluję i cieszę się z jej sukcesu - mówi nam ekspertka Eurosportu. Joanna Fiodorow jednak nie zakończy kariery? Siódme miejsce w konkursie w Tokio zajęła Joanna Fiodorow. Tuż po nim 32-lenia zawodniczka zapowiedziała koniec kariery, ale jak mówi nam Jolanta Kumor możliwe, że srebrna medalistka mistrzostw świata z 2019 roku zmieni decyzję. - Joanna Fiodorow jest niezwykłym walczakiem. Od wielu lat ma naprawdę bardzo duże problemy zdrowotne. W kolanach praktycznie nie ma mazi. Rozmawiałam z nią po tym, jak ogłosiła, że kończy karierę. I powiedziałam jej, Joasiu proszę cię o jedno: nie rób tego na emocjach, daj sobie jeszcze chwilę, zastanów się, czy dasz radę jeszcze kontynuować karierę ze względu na zdrowie, bo to jest najważniejsze. Joasia odpowiedziała, trenerko, jeszcze się zastanowię. Ale też dodała, że to nie jest decyzja, która się narodziła po igrzyskach, myślała o tym już wcześniej. To co ona robi to naprawdę kapelusze z głów. Jest niezwykle ambitna, podobnie jak nasi inni młociarze stara się przesuwać granice swoich możliwości. Ma niezwykłą siłę charakteru i determinację. Nie zapominajmy o tym, że ona zajęła siódme miejsce w finale igrzysk olimpijskich. Takie mam przeczucie, że Joasia jeszcze nad tą decyzją pomyśli i przekalkuluje, na ile jest w stanie to dalej robić. Musi się zastanowić, ile to będzie ją jeszcze kosztowało zdrowotnie. Dla niej największym celem jest medal igrzysk, bo na swoim koncie ma już srebro mistrzostw świata - zakończyła Joanna Fiodorow. Z Jolantą Kumor rozmawiał Zbigniew Czyż