Rzuty na poziomie 90 metrów to dla niego - jak sam mówi - nowa normalność. W tym roku już siedem razy przekroczył tę granicę, a listę światową otwiera wynikiem 96,29. W poprzednim sezonie rzucił nawet 97,76 m, czyli ledwie 72 cm mniej od 25-letniego rekordu świata Czecha Jana Żeleznego - 98,48. Czwarty w konkursie olimpijskim w Rio de Janeiro, gdzie do brązu zabrakło mu sześć centymetrów, jest zdecydowanym faworytem rywalizacji w Tokio. Jednym z jego rywali będzie Marcin Krukowski, który 8 czerwca w fińskim Turku poprawił własny rekord kraju na 89,55. "Mam jeden cel - złoto. Znam swój potencjał, wiem, w jakiej jestem formie i muszę to tylko 7 sierpnia przenieść na Stadion Olimpijski" - podkreślił 28-letni Vetter. Jak przyznał, w ciągu ostatnich kilku lat mocno dojrzał zarówno jako sportowiec, jak i człowiek. "Były wzloty i upadki. Porażkę w Rio też już wiele razy przetrawiłem. Najbliższy tydzień to jeszcze nieco cięższy trening, a później już tylko relaks" - powiedział. "On wszedł na taki poziom, że rzuca jak natchniony. To jest Usain Bolt oszczepu. Może przegrać tylko sam ze sobą" - powiedział o Vetterze Frank Busemann, wicemistrz olimpijski z Atlanty (1996) w dziesięcioboju, prywatnie kuzyn oszczepnika. W piątek w Thum Vetter rzucił 86,48 m i odniósł 19. z rzędu zwycięstwo. "Nawierzchnia rozbiegu nie była najlepsza. W Tokio będzie taki rodzaj podłoża, na którym oddałem najdłuższe rzuty" - wspomniał. "Jadę do Tokio po 20. wygraną, która dałaby mi upragnione olimpijskie złoto. Zawsze jest jakieś +ale+, lecz jestem gotowy sprostać wyzwaniu" - podsumował niemiecki lekkoatleta, mistrz świata z Londynu (2017).