Mourad Aliev reprezentujący Francję w wadze +91 kg ciągle nie chce pogodzić się z decyzją sędziów. W ćwierćfinałowej walce z Brytyjczykiem Frazerem Clarke'em został zdyskwalifikowany za uderzenia głową. Zdaniem francuskich działaczy, mediów, kibiców - niesprawiedliwie. Tokio: "Zostałem okradziony" Po decyzji arbitra ringowego Francuz trochę zwariował. - Cholera, to niesprawiedliwe - wściekał się, wypluwając, a następnie z wściekłością kopiąc ochraniacz na usta. Po walce Aliev długo, około pół godziny siedział na skraju ringu na Kokugikan Arena w Tokio w proteście opóźniając harmonogram turnieju. "Próbowałem zostać, ponieważ zawsze walczyłem z niesprawiedliwością. Wszyscy moi trenerzy, moi kibice, wszyscy ludzie widzieli, że wygrałem i że zostałem okradziony. To naprawdę kradzież! Nie mam słów!" - wypowiedział się w Aliev w emocjach. Tokio: Nie można zmienić decyzji - Przedstawiciel federacji bokserskiej stwierdził, że zaświadcza, iż na ringu sędzia popełnił błąd. Oglądali walkę dwa razy. Nie widzą żadnego błędu ze strony Mourada, ale nic nie można już zrobić. Zasady mówią, że nie można zmienić decyzji - stwierdził John Dovi, główny trener olimpijskiej reprezentacji Francji. Reprezentacja Francji w boksie wraca z Tokio bez medalu. W 2016 roku w Rio zdobyła sześć, w tym dwa złote.