W olimpijskim turnieju szczypiornistek każdy może wygrać z każdym, ale mowa tu głównie o bardzo wyrównanej grupie B. Przed ostatnimi meczami grupowymi było wiadomo jedynie tyle, że pierwsze miejsce zajmą w niej Szwedki, a awans do ćwierćfinału mają też zapewniony Rosjanki. Te ostatnie, broniące złota z Rio de Janeiro, miały jednak o co grać, bo pokonanie Hiszpanii pozwalało im uniknąć w ćwierćfinale Norwegii bądź Holandii. Podobnie zresztą Hiszpanki: w przypadku wygranej byłyby w niebie (drugie miejsce), porażka groziła zejściem do piekła i odpadnięciem z turnieju. Tokio 2020. Słabszy dzień Hiszpanii i koniec marzeń Stało się to drugie, bo Hiszpania przegrała z zespołem Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego 31-34. Rosjanki były dzisiaj lepsze, bez większych problemów mijały defensywę rywalek. Hiszpanki prowadziły w całym meczu tylko raz, zaraz po przerwie. Pięć kolejnych akcji zakończyły jednak czterema stratami i jednym nieskutecznym rzutem Soledad Lopez, więc przedstawicielki ROK odskoczyły na trzy trafienia. I do końca miały już mecz pod kontrolą, a w 57. minucie prowadziły nawet 34-28. Co ciekawe, trzy ostatnie bramki zdobyły Hiszpanki, które do tego zmarnowały jeszcze rzut karny (obroniony przez Annę Sedojkinę) i dwie sytuacje z szóstego metra (doskonałe parady Wiktorii Kalininy). A gdyby zachowały stuprocentową skuteczość, mielibyśmy jeden z największych powrotów do gry w historii. Tokio 2020. Drugie życie Węgierek Hiszpania mogła jeszcze pozostać na czwartym miejscu, ale musiała trzymać kciuki za Szwecję w meczu z Węgrami. Dość szybko jednak okazało się, że to nadzieje złudne - Szwedki bardziej już chyba myślały o fazie pucharowej, a Węgierki grały tak, jakby dostały nowe życie. To nowe życie dała im sobotnia wygrana z Hiszpanią - pierwsze dwa punkty w tabeli pozwalały zachować matematyczne szanse na awans. Los chciał, że wyniki innych pojedynków ułożyły się idealnie dla Węgierek, które na dodatek grały dziś jako ostatnie. Wiedziały więc o porażkach Brazylii i Hiszpanii. Jedynie pod koniec pierwszej połowy Szwedki, tak świetnie prezentujące się w poprzednich meczach, prowadziły jedną bramką. W drugiej części jako pierwsze trafiły Węgierki na 16-15 i tego prowadzenia już nie oddały. Nie przeszkodziła im nawet trochę kuriozalna czerwona kartka dla Zsuzsanny Tomori, którą za niegroźny faul pokazały jej w 49. minucie panie z Argentyny prowadzące to spotkanie. No i nie zaszkodziły także trzy zmarnowane rzuty karne, obronione przez Jessicę Ryde. Oprócz Hiszpanii z turniejem w tej grupie pożegnała się także Brazylia, tak bardzo chwalona przecież po pierwszych meczach. Dziś mogła wskoczyć na trzecie miejsce, ale warunkiem było pokonanie Francji. Cudu nie było, wicemistrzynie olimpijskie z Rio de Janeiro już pod koniec pierwszej połowy miały siedem bramek przewagi, a pod koniec meczu - nawet 10. Tokio 2020. Bramkarka z Korei bohaterką ostatniej akcji W grupie A niewiadomych było mniej, a już pierwsze spotkanie Angoli z Koreą Południową wiele wyjaśniło. W środku naszej nocy (mecz zaczął się o godz. 2) trwała zacięta walka o prawdopodobny awans na czwarte miejsce, bo trudno było się spodziewać, że na zakończenie dnia Japonia będzie w stanie ograć Norwegię. Angola do sukcesu potrzebowała zwycięstwa, Korei Południowej wystarczał remis i taki wynik właśnie był na sam koniec. Tyle że mistrzynie Afryki powinny to spotkanie wygrać - na 45 sekund przed końcem prowadziły 31-30 i miały piłkę. Z czystej pozycji ze skrzydła rzucała Natalia Santos i została zatrzymana przez bramkarkę Hui Ju. Trener Koreanek poprosił o przerwę, po wznowieniu gry jego zespół tak rozegrał akcję, że na 10 sekund przed końcem piłka trafiła do obrotowej Eunhye Kang, a ta się po raz kolejny nie pomyliła (w całym meczu siedem bramek z siedmiu rzutów). Angola dostała jeszcze ostatnią szansę, bo po szybkim wznowieniu gry w doskonałej sytuacji znalazła się liderka tej drużyny Isabel Guialo, ale jej rzut z sześciu metrów zatrzymała Ju. Tokio 2020. Holandia zlekceważyła, ale wygrała Obie drużyny zakończyły więc fazę grupową z trzema punktami i bezpośrednim meczem na remis, więc o czwartej pozycji zadecydował bilans bramek ze wszystkich spotkań. Tu o osiem goli lepsze były Koreanki. Szyki mogły im jeszcze popsuć Japonki, ale musiałyby pokonać Norwegię. Mistrzynie Europy, choć pewne już wygrania grupy, nie odpuściły jednak rywalkom i triumfowały 37-25. Na drugie miejsce szansę miała jeszcze Czarnogóra - tak by się stało w przypadku jej zwycięstwa nad Holandią. Pomarańczowe, mistrzynie świata, trochę zlekceważyły rywalki, bo prowadząc w 47. minucie 25-16, doprowadziły do całkiem nerwowej końcówki. Czarnogóra straciła szansę choćby na remis na 75 sekund przed końcem, gdy - grając w prawdze i przegrywając 28-30 - faul w ataku popełniła Jelena Despotović. Andrzej Grupa Grupa A: Korea Południowa - Angola 31-31 (16-17) Holandia - Czarnogóra 30-29 (17-12) Norwegia - Japonia 37-25 (16-11) 1. Norwegia 10 pkt 170-123 2. Holandia 8 pkt 169-143 3. Czarnogóra 4 pkt 139-142 4. Korea Południowa 3 pkt 147-165 5. Angola 3 pkt 130-156 6. Japonia 2 pkt 124-150 Grupa B: Francja - Brazylia 29-22 (17-11) Hiszpania - Rosyjski Komitet Olimpijski 31-34 (17-18) Węgry - Szwecja 26-23 (15-15) 1. Szwecja 7 pkt 152-133 2. RKOLimp. 7 pkt 148-149 3. Francja 5 pkt 139-135 4. Węgry 4 pkt 142-149 5. Hiszpania 4 pkt 135-142 6. Brazylia 3 pkt 133-141 Pary ćwierćfinałowe (środa): (1) Norwegia - Węgry (2) Holandia - Francja (3) Czarnogóra - Rosyjski Komitet Olimpijski (4) Korea Południowa - Szwecja Pary półfinałowe (piątek): Zwycięzca meczu nr 1 - zwycięzca meczu nr 3 Zwycięzca meczu nr 2 - zwycięzca meczu nr 4