"Żałuję, że nie zdobyłem medalu dla mojego kraju. Taki jest sport. Dałem z siebie wszystko w tym turnieju" - powiedział 34-letni zawodnik, przepraszając fanów za sprawienie im zawodu. Do półfinałowego pojedynku z Niemcem Alexandrem Zverevem (6:1, 3:6, 1:6) lider rankingu ATP nie stracił seta w rywalizacji indywidualnej i mikstowej, w której udział odradzali mu szkoleniowcy zespołu Serbii, w tym główny Viktor Troicki. 20-krotny triumfator turniejów Wielkiego Szlema przegrał w Tokio walkę o brąz w singlu z Hiszpanem Pablem Carreną Bustą 4:6, 7:6 (8-6), 3:6. Do meczu w mikście nie przystąpił z powodu kontuzji barku, o czym poinformowała Międzynarodowa Federacja Tenisa. "Nie osiągnąłem wyniku, jakiego oczekiwano. Mój poziom tenisa był niższy w ostatnich meczach z powodu wyczerpania fizycznego i psychicznego, ale nie żałuję, że przyjechałem na igrzyska. Mam nadzieję, że kontuzja nie będzie miała dla mnie konsekwencji w dalszej części sezonu, choć na razie tego nie wiem" - dodał. Djoković w tym sezonie wygrał Australian Open, Roland Garros oraz Wimbledon i w Tokio miał szansę na tzw. Złoty Szlem, na który składają się zwycięstwa w czterech turniejach wielkoszlemowych oraz w igrzyskach. Jedyną zawodniczką w historii tenisa z pięcioma zwycięstwami w tych imprezach w jednym sezonie była Niemka Steffi Graf w 1988 roku. Najnowsze informacje z igrzysk olimpijskich - Sprawdź Teraz Serbowi pozostała walka o triumf w US Open. "Nie ma przypadkowych zbiegów okoliczności. Wszystko zdarza się z jakiegoś powodu. Moje najbardziej "zniechęcające" porażki wzmacniały mnie w dalszej karierze" - dodał i podkreślił, że ma zamiar dotrwać do igrzysk w Paryżu w 2024 r. Odniósł się także do swoich wybuchów złości na korcie w spotkaniu o brązowy medal. W trakcie meczu złamał aż dwie rakiety. "Wiem, że nie powinienem się zachowywać w ten sposób, ale to także jest częścią sportu. Niemniej przepraszam. Jesteśmy ludźmi i czasami trudno nam zapanować nad swoimi emocjami i reakcjami" - podkreślił jeden z najlepszych tenisistów w historii.