Już prawie 30 lat polskie pięściarstwo czeka na olimpijskie podium. Ostatni raz medal - brązowy - zdobył w 1992 roku w Barcelonie Wojciech Bartnik (kat. 81 kg). Później nie brakowało zawodników z "papierami" na taki sukces, ale żadnemu się to nie udało. Teraz spore oczekiwania wiązane są z młodym, ale charyzmatycznym, błyskotliwym, szybkim, nieustępliwym i pewnym swych umiejętności Durkaczem. - Wiadomo, że każdy zawodnik, kibic, trener czeka aż w końcu polski bokser stanie na olimpijskim podium. Wiem też, jakie są oczekiwania wobec mnie. Kwalifikacja olimpijska, potem medal w Tokio... To byłaby piękna historia. Motywują mnie takie słowa, lubię, gdy ciąży na mnie lekka presja, bo wtedy jestem w stanie zrobić więcej. I zrobię wszystko co w mojej mocy, aby najpierw zdobyć kwalifikację. Oby tylko zdrowie dopisywało, a z resztą sobie poradzę. Celuję zawsze wysoko, bo gdybym nie miał takich ambicji, to szkoda moich lat treningów - powiedział Durkacz. W klubie jego trenerem jest Ireneusz Przywara, który przez pewien czas był także selekcjonerem reprezentacji. Obecnie kadrą narodową opiekuje się Białorusin Walery Korniłow. Ten duet ma poprowadzić Durkacza do medalu olimpijskiego w stolicy Japonii. Dokończenie przerwanych w marcu europejskich kwalifikacji w Londynie zaplanowano w terminie 22-26 kwietnia 2021. - Dobrze, że Międzynarodowy Komitet Olimpijski już podał konkretną datę kwalifikacji, rozpoczętych dziewięć miesięcy temu. To dla mnie korzystne, lepiej mi się trenuje, jeśli mam wyznaczony cel. Można dobrze się przygotować i po prostu trafić z formą - wskazał. Wyniki i układ drabinki został zachowany z marca, a to oznacza, że pięściarza ze Śląska od przepustki na igrzyska dzieli tylko jedno zwycięstwo. W 1/8 finału kategorii 63 kg musi pokonać Węgra Milana Fodora. - Co jakiś czas włączam sobie jego walki. To bokser leworęczny, dlatego mnóstwo czasu z trenerami Przywarą i Korniłowem poświęcamy przygotowaniom pod mańkuta. Jak dotychczas wszystko idzie po naszej myśli, chociaż wiele pracy przed mną. Ale z takimi szkoleniowcami wyjdę do ringu przygotowany na 110 procent - zapewnił. Za miesiąc Durkacz skończy 22 lata, a w dorobku ma już... 10 tytułów mistrza Polski, licząc od najmłodszych kategorii wiekowych. W seniorach zadebiutował w 2018 roku i już trzy razy wygrał mistrzostwa kraju. A jeśli chodzi o imprezy zagraniczne, przed trzema laty w Turcji został brązowy medalistą mistrzostw Europy juniorów. - W Polsce zwyciężyłem we wszystkich zawodach rangi mistrzowskiej, jak również we wszystkich innych lokalnych, wojewódzkich, ogólnopolskich, itd. Nie znam dokładnej liczby, ale mam ok. 120-125 wygranych walk. Nigdy nie przegrałem z żadnym rodakiem, ale nie o to chodzi. Boks jest całym moim życiem i wierzę, że odniosę wielki sukces i sprawię mnóstwo radości swojej rodzinie i wszystkim sympatykom pięściarstwa - zauważył. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Przyznał, że nie lubi dni... wolnych. - Męczę się, gdy nie ma zajęć. Chcę, aby taki dzień jak najszybciej przeminął. Moimi żywiołem jest praca treningowa - podkreślił. Na salę udał się po raz pierwszy, gdy miał 12 lat, a zabrał go starszy brat Dawid (od Damiana starszy jest także trzeci z rodzeństwa Krystian). Ale to nie był boks olimpijski, lecz muay thai, czyli boks tajski. - Nie patrzyłem w ten sposób, że trafiłem do ciężkiej odmiany sportów walki. Od małego lubiłem rywalizację, więc chętnie chodziłem na każdy trening. Ale kiedy w 2013 roku do klubu przyszedł Ireneusz Przywara i zachęcił mnie do trenowania boksu, to zostałem przy tej dyscyplinie. W pierwszym turnieju wziąłem udział mając niecałe 15 lat, wygrałem w Rybniku w wadze do 48 kg. Wcześniej miałem pokazowy występ w muay thai w Krakowie w kategorii 46 kg - przypomniał. Durkacz jest absolwentem liceum w Zespole Szkół Zawodowych nr 2 w Knurowie o profilu wojskowym. - Matury nie zdałem z matematyki, ale ciągle podchodzę do poprawki - przyznał. Na dziś liczy się dla niego tylko rok 2021, najpierw kwalifikacje, potem igrzyska... - Oglądam mnóstwo walk, obserwuję wielu zawodników, ale żadnego idola nie mam. Wyciągam co najlepsze z jednego, drugiego, trzeciego i tworzę swój własny styl boksowania. Chciałbym za kilka miesięcy potwierdzić, że dekada w ringu zaprowadziła mnie na olimpijski szczyt - podsumował Durkacz. Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl!