Sześciokrotnie wybierano ją na najlepszą zawodniczkę roku w konkurencji rzutu młotem. Sześciokrotnie biła rekord świata. Na liście siedmiu najlepszych wyników w dziejach dyscypliny jest aż sześć jej rzutów, w tym cztery najdłuższe. Anita Włodarczyk jest klasą dla siebie w tej konkurencji. Fenomenem w skali światowej. Tokio 2020. Narodziny fenomenu Urodzona 8 sierpnia 1985 roku w Rawiczu pochodzi ze sportowej rodziny. Mama była koszykarką, ojciec piłkarzem. Zaczynała od treningów speedroweru - żużla na rowerach. W 1998 roku została drużynową mistrzynią Europy juniorów. Lekkoatletyką zajęła się w szkole podstawowej. W klubie Kadet Rawicz rzucała dyskiem, a potem młotem i pchała kulą. Od 2005 roku startowała w barwach AZS AWF Poznań. W mistrzostwach Polski zadebiutowała w tym samym roku, ale pierwszy medal zdobyła 12 miesięcy później. Na mistrzostwach Polski juniorów startowała jeszcze w trzech konkurencjach: zdobywając srebro w rzucie młotem i brąz w rzucie dyskiem. Postępy robiła niewiarygodne. W 2008 roku w Szczecinie Anita Włodarczyk miał ogromną szansę na pierwszy w karierze tytuł mistrzyni Polski. W pasjonującej rywalizacji z mistrzynią igrzysk w Sydney Kamilą Skolimowską obydwie osiągnęły ten sam wynik 71,71 m. Drugi wynik w zawodach lepszy miała Skolimowska i to ona zdobyła złoty medal. Kilka miesięcy później na igrzyskach w Pekinie doszło jednak do symbolicznej zmiany: 23-letnia Włodarczyk była szósta, trzy lata starsza Skolimowska dziesiąta. Na kolejnych mistrzostwach kraju Włodarczyk nie miała rywalek. 8 sierpnia na zawodach w Chociebużu uzyskała wynik 77,20 m bijąc rekord Polski zmarłej pół roku wcześniej Skolimowskiej. Zaledwie trzy tygodnie później na mistrzostwach świata w Berlinie pobiła w drugiej próbie rekord świata wynikiem 77,96 m. Cieszyła się tak bardzo, że doznała kontuzji kostki. Opuściła trzy kolejne rzuty, by na koniec oddać tylko rzut radości. Tokio 2020. Anita, co jest możliwe Od tamtej pory Anita była bezdyskusyjną królową tej dyscypliny. Kontuzja zabrała jej pół roku 2011. Toteż na mistrzostwach świata w Daegu zajęła piąte miejsce z wynikiem 73,56 m. To był wyjątek. Na igrzyskach w Londynie Polka zajęła drugie miejsce. Wynik 77,60 był najlepszym jaki osiągnęła w 2012 roku, ale będąca na dopingu Rosjanka Tatiana Łysenko uzyskała 78,18 m. Tytuł odebrano Rosjance cztery lata później. Tuż po igrzyskach Włodarczyk pokonała Łysenko na Memoriale Kamili Skolimowskiej. Stoczyła z Rosjanką pasjonujący bój na mistrzostwach świata w Moskwie w 2013 roku. Ustanowiła rekord Polski - 78,46, ale Rosjanka rzuciła o 34 cm dalej. Ten tytuł też jej potem odebrano za doping. Igrzyska w Rio były festiwalem, popisem siły Anity. Wygrała je z rekordem świata 82,29 m. Srebrną medalistkę pokonała o 5 metrów i 54 cm. Jej wynik był jednym z trzech rekordów lekkoatletycznych pobitych na igrzyskach w 2016 roku. Tuż po igrzyskach w Memoriale Kamili Skolimowskiej uzyskała 82,98 m. W tamtym roku wygrała plebiscyt "Przeglądu Sportowego" na najlepszego sportowca Polski. Na igrzyska do Tokio jechała z wątpliwościami. Ale w kwalifikacjach już w pierwszej próbie przekroczyła minimum. 76,99 m to było znacznie więcej niż wymagane 73,50. Tę granicę przekroczyło zaledwie pięć zawodniczek. Przed igrzyskami Włodarczyk mówiła, że nie stać jej już na rzuty powyżej 80 m, ale w Tokio stwierdziła: "kto wie?". Do trzeciego w karierze olimpijskiego złota nie było to jednak potrzebne. Dariusz Wołowski