Tchórz, choć była już gotowa do wzięcia udziału w tokijskich zawodach, musiała wrócić do kraju wraz z piątką innych reprezentantów - Janem Hołubem, Aleksandrą Polańską, Dominiką Kossakowską, Bartoszem Piszczorowiczem i Mateuszem Chowańcem. Co istotne, wszyscy wymienieni byli już po złożeniu przysięgi olimpijskiej, dotarli także do stolicy Japonii. Tokio 2020. Błędy proceduralne powodem wykluczenia pływaków Problemem było niedopilnowanie kwestii proceduralnych. W sobotnie popołudnie odbyło się "spotkanie ostatniej szansy" między Polskim Związkiem Pływackim (PZP) a Światową Federacją Pływacką (FINA), które nie przyniosło jednak zmiany decyzji w sprawie sportowców - więcej na ten temat przeczytasz tutaj. Zawodnicy i zawodniczki od początku wskazywali na to, że to PZP jest winowajcą w całej sytuacji. Powstał nawet list otwarty do prezesa związku, Pawła Słomińskiego, który podpisali nie tylko wykluczeni członkowie i członkinie kadry. Alicja Tchórz: Radość skończyła się po dwóch dniach Alicja Tchórz skomentowała również całą aferę w osobistym, bardzo emocjonalnym wpisie na Facebooku. Został on udostępniony w niedzielne popołudnie. "Specjaliści z PZP" - brzmi jego nagłówek. "Czegoś takiego nikt się nie spodziewał. Najpierw informacja o przesunięciu IO o rok, kwarantanna i kłopoty z dostępem do treningu w wodzie przez dwa miesiące. Mimo wszystko podejmuję rękawicęi wywalczam kwalifikację na igrzyska. Kolejne mordercze przegotowania kończą się miłymi akcentami: przysięgą olimpijska, podpisem na fladze, odbiorem sprzętu, wylotem do Japonii. Radość kończy się po dwóch dniach. Przez błędną interpretację przepisów ja i pięć innych osób (...) właśnie wysiadamy na Okęciu w Warszawie nie wchodząc nawet do wioski olimpijskiej. Materiał na prawdziwy thriller!" - napisała Tchórz.Pływaczka podkreśliła, że ostatnie pięć lat (a więc czas, jaki upłynął od ostatnich igrzysk - w Rio de Janeiro) spędziła na "katorżniczym treningu" i przygotowaniom okupionym poświęceniem m.in. czasu z rodziną czy życia prywatnego. "W PZP dzieje się bardzo źle" "Od 2009 roku nieprzerwanie jestem w kadrze Narodowej Seniorów i co? Przez te 12 lat zobaczyłam i doświadczyłam tyle zła, dwulicowości, że jest mi niedobrze. Ktoś powie, że tak wygląda życie... Moim zdaniem nie powinno i nie musi" - dodała.Jak twierdzi, po 12 latach w kadrze jest "wykończona fizycznie i psychicznie". "Od 2015 powtarzam, że w PZP dzieje się bardzo źle. Jestem krytykowana, nazywają mnie aferzystką, a już najlepsze są słowa, że robię to dla kasy... Od sześciu lat tłumaczę jak to powinno wyglądać, że PZP to firma, w której muszą pracować specjaliści" - zwraca uwagę Alicja Tchórz. Alicja Tchórz: Ugrzęźliśmy w mule sprzed lat "W PZP zatrzymaliśmy się w roku 2004. Ugrzęźliśmy w mule sprzed lat" - twierdzi zawodniczka. Jako główne bolączki związku wymienia m.in. obowiązkowe obozy sportowe dla reprezentantów, które jej zdaniem są wyrazem braku zaufania i rozbijają tryb życia pływaków i pływaczek. "'Umowy ze sponsorami takie jakie były 10 lat temu są git!'- już niewielu sponsorów nam zostało... Nic dziwnego skoro potrafimy umieścić na archaicznej stronie PZP obok siebie loga dwóch konkurencyjnych firm: Myrtha i Variopool" - stwierdza także Tchórz."Mogłabym mnożyć przykłady tej bezmyślności, ale tekst będzie zbyt długi. Smutno mi, że powtarzam to wszystko od lat, a i tak znajdują się obrońcy i zwolennicy tych upiornych teorii naszego wszechwiedzącego Specjalisty" - napisała w dalszej części wpisu. "Nieopisane cierpienie i złość" - tak brzmią jedne z jej ostatnich słów w opublikowanym tekście. Tokio 2020. 17 pływaków na igrzyskach Po decyzji FINA polska kadra pływacka na igrzyska olimpijskie w Tokio liczy 17 osób. Ogółem wszystkich reprezentantów Polski w stolicy Japonii będzie 211. PaCze