Pewni startu w Tokio mogą być tylko ci, którzy mają wypełniony wskaźnik - takich osób jest 38 oraz trzy sztafety. W pozostałych przypadkach jest szansa kwalifikacji z rankingu olimpijskiego, który jest dynamiczny i zmienia się niemal każdego dnia. Punkty do niego można zdobywać bowiem na mityngach, im wyższej klasy zawody, tym więcej można zyskać. Ostateczna lista zostanie opublikowana 29 czerwca. COVID-19 odbił piętno na świecie lekkoatletyki Z powodu pandemii zeszły rok był mocno okrojony, jeśli chodzi o mityngi i możliwości startu. Igrzyska zostały przełożone o rok, a wielu zawodników postanowiło bardziej skupić się na treningach niż na startach. Niektórzy decydowali się też na większą regenerację i zrobienie "porządku" w organizmie. Efekty są różne, ale World Athletics postanowiło, że wyniki uzyskane w 2019 roku także będą się liczyć do olimpijskiego rankingu. Na tym skorzystali także Polacy. Wielu ma minima wywalczone właśnie w 2019 roku - m.in. Ewa Swoboda, Justyna Święty-Ersetic, Sofia Ennaoui, Adam Kszczot, Paweł Wojciechowski. Ostateczny skład reprezentacji będzie znany 29 czerwca, po mistrzostwach Polski w Poznaniu. To tam dział szkoleniowy PZLA wystawi rekomendację dla zarządu. Sebastian Chmara: Nikt tam nie jedzie na wycieczkę "Jestem zdania, że igrzyska olimpijskie to taka impreza, w której powinni wystąpi ci, co faktycznie wywalczyli sobie prawo startu. Trzeba jednak pamiętać, że jedzie się na taką imprezę po to, żeby walczyć, a wówczas trzeba być w optymalnej dyspozycji. Na pewno nikt na wycieczkę tam jechać nie chce" - zaznaczył wiceprezes PZLA Sebastian Chmara. Zapewnił, że nie należy się martwić o osoby, które jeszcze sezonu nie rozpoczęły, bo władze związku wiedzą, co robią na treningach, jaka jest ich obecna dyspozycja i czemu nie zdecydowały się jeszcze na występ. "Każdy zawodnik na pewno będzie rozpatrywany indywidualnie. To są trudne decyzje, ale trzeba też pamiętać, że między 29 czerwca a początkiem igrzysk jest jeszcze miesiąc, a to jest bardzo dużo" - podkreślił. On sam jest za tym, żeby na igrzyska leciała duża grupa lekkoatletów. "Tak było też w latach ubiegłych" - przypomniał. Mistrzostwa Polski będą w pewnych przypadkach decydujące W sytuacji, gdy będzie więcej kwalifikacji niż trzy w danej konkurencji, mają zadecydować mistrzostwa Polski. "Będziemy brać też pod uwagę stan zdrowotny danego zawodnika. Ale mistrzostwa Polski będą decydujące, czyli bezpośrednie współzawodnictwo. Wyniki z mityngów trudno jest porównać, bo są one uzyskiwane w różnych warunkach. Bezpośrednia rywalizacja jest najbardziej sprawiedliwa" - powiedział Chmara. On sam liczy na to, że polscy lekkoatleci z Tokio przywiozą cztery medale. Najmocniejszym punktem reprezentacji jest dla niego Paweł Fajdek, a tzw. czarnym koniem może być Patryk Dobek.