Na początku rozmowy dwukrotny medalista mistrzostw świata na basenie 50-metrowym i sześciokrotny mistrz globu na 25-metrowym przyznał, że współczuje pływakom, także polskim, że nie mają obecnie pełnego dostępu do basenów, co wynika z ograniczeń wprowadzonych w związku z pandemią Covid-19. "Koronawirus zmienił nasz świat, także sportowy, także pływacki. Wiem, że wielu pływaków nie miało bądź wciąż nie ma dostępu do basenów i nie może normalnie trenować. Mam jednak nadzieję, że wkrótce wrócą do normalnej pracy i wznowią przygotowania do igrzysk. Jak się na coś czekało cztery lata, to ten jeden rok nie zrobi specjalnie wielkiej różnicy, przynajmniej dla większości. A zapewniam, że na igrzyska warto czekać. Choćby i pięć lat, jak teraz" - podkreślił 50-letni Foster, który w olimpijskich zmaganiach uczestniczył od 1992 do 2008 roku.Jego zdaniem przymusowa przerwa nie musi mieć negatywnego wpływu na formę pływaków, a na niektórych zadziała wręcz pozytywnie."Może niektórzy pływacy i ich szkoleniowcy na chwilę się zatrzymali, mieli czas zastanowić się nad nowymi strategiami, zmianami w treningu. Może zdążyli się nieco stęsknić za pływaniem, wrócą do zajęć bardziej zmotywowani i podekscytowani celem, jakim są przełożone igrzyska. Szczególnie ci młodsi zyskali czas, by za rok wystąpić w Tokio o ten właśnie czas mądrzejszym, silniejszym czy bardziej wytrzymałym. Pandemia - choć kłopotliwa - wszystkim dała równe szanse. Każdy mógł ten czas spożytkować mądrze, przemyśleć swoje pływanie, zastanowić się nad swoim podejściem do sportu" - tłumaczył 11-krotny mistrz kontynentu na krótkim basenie w konkurencjach sprinterskich.