Już w fazie grupowej igrzysk wrzało po obu stronach turniejowej drabinki. W grupie A zaczęło się od niespodzianki, gdy Polska przegrała z Iranem, a skończyło pasjonującym, azjatyckim bojem o awans do ćwierćfinału. W grupie B co kolejkę ścierali się ze sobą giganci, co skończyło się niespodziewanym odpadnięciem Amerykanów - w czołowej ósemce igrzysk zabraknie ich po raz pierwszy od występu w Sydney w 2000 r. Faza grupowa wyłoniła kilku siatkarskich bohaterów. Bruno Lima i ponad 100 punktów Do sensacyjnego wyeliminowania Amerykanów, brązowych medalistów z Rio de Janeiro, cegiełkę dołożył Bruno Lima. Akurat w ostatnim meczu fazy grupowej mocniej od niego lśnił talent Facundo Conte, ale i 25-letni atakujący dołożył 13 punktów do zwycięstwa Argentyny z USA. Łącznie Lima zdobył już w Tokio 102 punkty, jako jedyny siatkarz przekraczając “setkę". Lima korzysta z geniuszu rozgrywającego Luciano De Cecco, który świetnie gubi w Tokio blok rywali. O ile jednak De Cecco to uznana klasa w Europie - w ostatnim sezonie kierował grą naszpikowanej gwiazdami drużyny Cucine Lube Civitanova - o tyle Lima na razie ma za sobą jedynie występy w ligach z drugiego europejskiego planu: w Niemczech, Turcji i Francji. Na igrzyskach potrafił już zdobyć 26 punktów w pasjonującym boju z Brazylią, a także udźwignął presję niezwykle ważnego meczu z Francją. Od dyspozycji Limy będzie sporo zależeć także w ćwierćfinałowym meczu Argentyńczyków z Włochami. Iwan Jakowlew i rosyjska siła bloku Jeszcze w połowie maja Iwan Jakowlew leczył kontuzję kostki i zabrakło go w składzie Rosjan na Ligę Narodów w Rimini. Selekcjoner “Sbornej" Tuomas Sammelvuo zapewniał jednak, że 26-letni środkowy wciąż liczy się w grze o olimpijski paszport. A Jakowlew swoją postawą w Tokio niemal na każdym kroku udowadnia, że warto było na niego czekać. Z 14 punktami zdobytymi blokiem zajmuje drugie miejsce w olimpijskim rankingu, ustępując jedynie Lucasowi Saatkampowi z Brazylii. To właśnie w meczu z mistrzami olimpijskimi z Rio Jakowlew dał największy popis umiejętności, oprócz bloku błyszcząc atakiem. Jak cała drużyna Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego słabiej wypadł przeciwko Francji, ale i tak sprawił, że rosyjscy kibice nie muszą tęsknić za kontuzjowanym Dmitrijem Muserskim. W ćwierćfinale z Kanadą Jakowlew ponownie powinien być groźną bronią “Sbornej". Bartosz Kurek - w kierunku formy z mistrzostw świata Kiedy polska drużyna ma atakującego w topowej formie, jest zdolna do rzeczy wielkich. Tak było na mistrzostwach świata w 2006 i 2014 roku, gdy po przekątnej z rozgrywającym szalał Mariusz Wlazły. Na mundialu przed trzema laty jednym z kluczy do złota była z kolei świetna dyspozycja Kurka, wybranego MVP turnieju. W fazie grupowej w Tokio siatkarz, który pod koniec sierpnia skończy 33 lata, wyraźnie zasygnalizował, że znów stać go na spektakularne występy. Może i nieco słabiej wypadł z Japonią, może w olimpijskich rankingach jeszcze tego nie widać, ale skuteczność ataków na poziomie 55 procent wystawia mu za pierwsze mecze całkiem niezłą notę. Dodaje drużynie energii, nie przez przypadek to jego celebracja stała się podstawą hasła #GangŁysego, które towarzyszy Polakom w Japonii. Pamiętając o tym, że Fabian Drzyzga dobrze czuje się w wystawach do atakującego, dyspozycja Kurka może mocno zaważyć na wyniku ćwierćfinału z Francją. Earvin Ngapeth - szaleństwo, które pomogło Francuzom O francuskim przyjmującym napisano już niemal wszystko. Poza boiskiem co rusz dostarcza powodów do tego, by trafiać na medialne nagłówki. Na parkiecie robi wokół siebie równie dużo szumu. Potrafi zarówno pociągnąć drużynę w górę, jak i stać się jej pierwszym hamulcowym. W Tokio można było oglądać obie twarze Ngapetha, ale ostatecznie w fazie grupowej pomógł wydostać się drużynie z dużych tarapatów. Po mizernym początku turnieju - 30-letni przyjmujący nie był tu wyjątkiem - Francuzi odnaleźli właściwy rytm, tocząc wielkie boje z Rosją i Brazylią. Bez 81 punktów Ngapetha z pewnością awansu z grupy by nie było. Teraz ma szansę poprowadzić kadrę do wielkiego sukcesu, bo dotąd wygrywał z nią "tylko" mistrzostwa Europy i Ligę Światową. Ngapeth może we wtorek napsuć Polakom sporo krwi. Bruno Rezende i doświadczenie mistrzów Nieść flagę swojego kraju w czasie ceremonii otwarcia igrzysk, a 15 godzin później poprowadzić drużynę do zwycięstwa 3-0 w inauguracyjnym meczu turnieju? Dla Bruno Rezende to żaden problem. Mimo 35 lat na karku rozgrywający mistrzów olimpijskich z Rio wciąż jest mózgiem zespołu, który pozostaje mocnym kandydatem do kolejnego medalu. O klasie Rezende może świadczyć rozkład ataku Brazylijczyków. “Canarinhos" zawsze słynęli z kombinacyjnych akcji i w Tokio nie jest inaczej, co zawdzięczają w dużej mierze rozgrywającemu. Choć nie przewodzą w rankingach najlepiej punktujących, aż czwórka ich zawodników - w tym środkowy Lucas - skończyła w Tokio ponad 40 ataków. Do tego u Rezende wciąż zdarzają się zrywy młodzieńczego szaleństwa dezorientujące rywali. Jeśli Brazylii nie przydarzy się załamanie formy i wpadka w ćwierćfinałowym meczu z gospodarzami, rozgrywający będzie o krok od zdobycia czwartego olimpijskiego krążka. IO: szanse medalowe, wyniki, informacje. Bądź na bieżąco Damian Gołąb