Złota drużyna dwukrotnych mistrzów globu wzmocniona najlepszym siatkarzem świata, do tego selekcjoner, który przywozi medal z każdej imprezy. Ta mieszanka musiała doprowadzić Polskę do olimpijskiego medalu, a jednak w decydującym momencie znów się nie udało. Po raz piąty z rzędu polski zespół odpada z igrzysk w ćwierćfinale. Najmocniejsza drużyna od lat nie sprostała rywalom, których dotąd ogrywała w najważniejszych meczach. Ta porażka będzie bolała polską siatkówkę jeszcze długo. Przed meczem Polacy po raz pierwszy w Tokio wysłuchali “Mazurka Dąbrowskiego" - organizatorzy zdecydowali, że hymny będą towarzyszyć drużynom dopiero od ćwierćfinałów. Może dlatego pierwsze akcje Polaków były nerwowe? Michał Kubiak zaserwował w siatkę, Jakub Kochanowski został zatrzymany przez Barthelemy’ego Chinenyeze’a. Przy pierwszym ataku ręka zadrżała też Leonowi. Tyle że przyjmujący urodzony na Kubie szybko zrehabilitował się świetnymi zagrywkami, po których Polska prowadziła 8-5. Francuzi próbowali postawić się mistrzom świata, ale spektakularnie atakował Leon. Fabian Drzyzga szybko uruchomił środkowych, potem jednak coraz częściej posyłał piłki na lewe skrzydło. A tam Leon szalał - w jednym z ataków piłka przeleciała nad blokiem mierzącego 208 cm Jeana Patry’ego. Przewaga Polaków sięgnęła sześciu punktów, ale wtedy zespół wpadł w kryzys. Problemy z przyjęciem serwisów wprowadzonego z ławki Antoine’a Brizarda doprowadziły do stanu 18-17. Potem jednak seria błędów Francuzów i świetnych interwencji w obronie “Biało-Czerwonych" pozwoliła opanować sytuację. Polska wygrała 25-21. Polska - Francja. Zmiany rywali przyniosły efekt Dla Francuzów wtorkowy mecz był debiutem w olimpijskim ćwierćfinale. W Tokio nie radzili sobie dotąd najlepiej - wygrali tylko dwa z pięciu pierwszych meczów. Tyle że rywalizowali w świetnie obsadzonej grupie B, ich trzech grupowych rywali zameldowało się w strefie medalowej. “Trójkolorowi" w pierwszym secie górowali nad Polakami jedynie punktowymi blokami, zdobywając w ten sposób cztery “oczka". Ich trener Laurent Tillie szybko zrezygnował z Benjamina Toniuttiego, którego zastąpił Brizard. Były rozgrywający Projektu Warszawa uporządkował grę i Polska przegrywała w drugiej partii 8-10. Heynen poprosił o czas, po chwili zastąpił Kochanowskiego Piotrem Nowakowskim. Po kilku minutach jego zawodnicy przełamali Francuzów, obejmując prowadzenie 15-14. Skuteczny na prawym skrzydle był Kurek, rywale zaczęli seryjnie psuć zagrywki. Ale nie wszystko w ataku funkcjonowało tak, jak powinno. Po drugiej stronie prym wiódł niezwykle skuteczny Patry i przed końcówką to Francja odskoczyła na dwa punkty. Polacy wyrównali, ale w końcu rywale zatrzymali Kurka. Problemy przeżywał Kubiak, w aut zaatakował jego zmiennik Aleksander Śliwka. Polska przegrała 22-25. Polska - Francja. Atak na barkach Kurka i Leona Francuzi wygrali partię, choć w ataku stosunkowo niewiele dawał im Earvin Ngapeth. Największa gwiazda drużyny była mocno obciążona przyjęciem, dlatego atakowała rzadziej niż pozostali skrzydłowi. Po polskiej stronie do ataku najczęściej skakał Kurek. Zdarzały mu się błędy, ale utrzymywał wysoki poziom Już w trzecim secie jego licznik "dobił" do 30 zbić. W tej partii na parkiecie trwała wymiana ciosów. Nie wytrzymał jej Kubiak, który szybko ustąpił miejsca Śliwce. Ten pomógł ustabilizować przyjęcie, ale w ataku niemal nie istniał. Drzyzga dzielił więc wystawy między Kurka i Leona, wynik wciąż oscylował wokół remisu. W końcu, po bloku Nowakowskiego i autowym ataku Trevora Clevenota, Polska prowadziła 17-15. W końcówce spektakularnym blokiem przy ataku Ngapetha popisał się też Mateusz Bieniek i po chwili przyjmujący Francuzów nawet na moment opuścił boisko. “Biało-Czerwoni" prowadzili czterema punktami, znów w ataku błyszczał Leon. Polska wygrała 25-21 i była o włos od czołowej czwórki. Polska - Francja. Historia ponownie się powtórzyła Na kolejną partię Polacy wyszli naładowani pozytywną energią. W końcu w boisko serwisem wstrzelił się Bieniek, na lewym skrzydle nadal ton grze Polaków nadawał Leon. Trzy punkty przewagi na początku seta wydawały się solidną zaliczką, ale to było tylko złudzenie. Kilka słabszych chwil i Francja prowadziła 8-7. Coraz aktywniejszy był Ngapeth, emocje rosły.Heynen ściągnął z boiska nieskutecznego Śliwkę - do gry wkroczył Kamil Semeniuk - ale cały czas mnóstwo piłek w ataku dostawał Leon. Postawieni pod ścianą Francuzi wytrzymali próbę nerwów i odskoczyli na dwa punkty. Drużyna oparta już niemal tylko na Kurku i Leonie strat nie odrobiła. O losach półfinału zdecydował tie-break. Już jego początek nie zwiastował niczego dobrego. Rywale znakomicie grali w obronie - świetnie radził sobie zwłaszcza Jenia Grebennikov - wiatru w żagle nabrał Ngapeth. Za Francuzami nie nadążał polski blok, po ataku Clevenota Polska przegrywała już 2-6. Heynen szukał drugiego przyjmującego, szybko za Śliwkę ponownie wszedł Semeniuk. Z każdą kolejną akcją marzenia o medalu były jednak coraz dalej. Nie było trudnej dla rywali zagrywki, przeciwnicy czuli, że chwycili drużynę Heynena za gardło. "Biało-Czerwoni" patrzyli po sobie z niedowierzaniem. Kurek zaserwował w siatkę, po chwili powtórzył to Leon. Polska przegrała 9-15.Po ostatnim gwizdku zawodnicy Heynena stanęli w kółku i wymienili kilka zdań, a potem bezradnie padli na parkiet. Po raz kolejny polały się łzy znane z poprzednich igrzysk. Porażkę każdy przeżywał w samotności. Jak w 2008 r., znów balonik oczekiwań pękł w najbardziej bolesny możliwy sposób. W czwartek z Argentyną zagrają Francuzi, którzy po raz pierwszy w historii mają szansę na olimpijski medal. Polska - Francja 2-3 (25-21, 22-25, 25-21, 21-25, 9-15) Polska: Kurek, Bieniek, Leon, Drzyzga, Kochanowski, Kubiak - Zatorski (libero) oraz Kaczmarek, Semeniuk, Nowakowski, Śliwka Francja: Patry, Chinenyeze, Clevenot, Toniutti, Le Goff, Ngapeth - Grebennikov (libero) oraz Brizard, Boyer, Louati, Tillie Damian Gołąb