To był wielki dzień w Japonii dla francuskich drużyn. Siatkarze przystąpili do półfinału jako ostatni, ale to oni mieli najmniej problemów z awansem. Przeciwko Argentynie zaprezentowali podobne atuty, jak we wtorkowym meczu z Polską. Rywale, największa rewelacja turnieju w Tokio, tym razem podjęli wyrównaną walkę tylko w trzecim secie. To było jednak zbyt mało i to Francuzi po raz pierwszy w historii zagrają w siatkarskim finale igrzysk. Spotkanie w podstawowym składzie rozpoczął Antoine Brizard, który w czasie meczu z Polską zmienił na rozegraniu Benjamina Toniuttiego. Francuzi już po kilku minutach odskoczyli rywalom, wygrywając 12-9. Argentyńczycy szybko jednak zmniejszyli straty. Dobrze mecz rozpoczął Bruno Lima, który nie tylko był skuteczny w ataku - tylko w pierwszym secie skończył siedem piłek - ale też zablokował na lewym skrzydle Earvina Ngapetha. Obie drużyny grały w podobnym stylu, często stawiając na kombinacyjne rozwiązania. Kiedy jednak sędziowie odgwizdali piłkę rzuconą po “kiwce" Facundo Conte, “Trójkolorowi" znów prowadzili trzema punktami. Ich rywale jeszcze raz doprowadzili do remisu 20-20, tyle że Francja odzyskała inicjatywę po asie serwisowym Yacine’a Louatiego i wygrała 25-22. Gdzie i kiedy oglądać Polaków w Tokio - Sprawdź teraz! Francuzi nie do zatrzymania. Argentynie zabrakło siły ognia Pogromcy Polaków, podobnie jak w ćwierćfinale, korzystali w ataku z szerokiego wachlarza zagrań. Wszyscy skrzydłowi dokładali sporo w ataku, choć w pierwszym secie najgorszą skuteczność prezentował Ngapeth, czyli najwyżej ceniony zawodnik zespołu. W drugiej partii ponownie Francja szybko odskoczyła rywalom na trzy punkty, a trener Argentyny Marcelo Mendez wprowadził na boisko Cristiana Poglajena. Ta zmiana niewiele jednak wniosła. Po drugiej stronie siatki nie do zatrzymania był szczególnie Trevor Clevenot. Nawet gdy Argentyńczycy mieli okazję do kontrataków, rzadko je wykorzystywali. Ich szkoleniowiec szukał kolejnych korekt w składzie, zdjął nawet z boiska rozgrywającego Luciano De Cecco, czyli mózg i największą gwiazdę zespołu. Francja prowadziła już 19-13, jej zawodnikom wychodziło niemal wszystko - nawet środkowi bloku popisywali się efektownymi obronami. Skończyło się wygraną 25-19. Kiedy obie drużyny spotkały się w fazie grupowej, górą była Argentyna. Wówczas jednak zespół Mendeza po pierwszym przegranym secie wygrał dwa kolejne, a potem rozstrzygnął spotkanie w piątej partii. Tym razem jednak jego zawodnicy nie byli w stanie nawiązać walki z Francją. Już przy stanie 5-2 szkoleniowiec poprosił o czas. Jego słowa przyniosły chwilowy skutek, po szczelnym potrójnym bloku Argentyńczycy przegrywali tylko punktem.Ten scenariusz w trzeciej partii się powtarzał: Francuzi odskakiwali, a rywale odrabiali straty. Po bloku Sebastiana Sole był remis 15-15, po kontrze wykończonej przez Poglajena 17-17. W końcówce pod siatką iskrzyło, wynik oscylował wokół remisu. Kluczowe okazały się jednak interwencje w obronie Francuzów, błąd w kontrataku Poglajena i spryt Ngapetha. Seta wygranego 25-22 zakończyli szczelnym blokiem. Tokio 2020. Francja - Rosja w finale siatkarzy Dla Francji awans do finału to największy olimpijski sukces w historii. Ich rywalem w meczu o złoto będą Rosjanie, który po pełnym zwrotów akcji spotkaniu pokonali 3-1 Brazylijczyków. Argentyna mimo półfinałowej porażki wciąż ma szanse na powtórzenie swojego największego sukcesu, czyli brązowego medalu z 1988 r. z Seulu. Francja - Argentyna 3-0 (25-22, 25-19, 25-22) Damian Gołąb